Ekspertka nie zostawia suchej nitki na szkole Kamilka. Mówi o wielkim błędzie
Kamilek z Częstochowy cały czas jest głośnym tematem w mediach. W sprawie jego śmierci wypowiedziało się wiele osób, ostatnio głos zabrała terapeutka i autorka szkoleń z zakresu ochrony dzieci. Twierdzi ona, że w szkole, do której uczęszczał chłopiec, popełniono duży błąd.
W rozmowie z portalem wydarzenia.interia.pl kobieta zwróciła również uwagę na niepokojące zjawisko, przeciwko któremu powinno się reagować, a nie zawsze tak się dzieje.
Ekspertka wypowiedziała się w sprawie Kamilka z Częstochowy
Jak wszyscy doskonale wiemy, finał historii Kamilka z Częstochowy nie miał szczęśliwego zakończenia. Skatowany przez ojczyma chłopczyk walczył o życie ponad miesiąc w szpitalu. Gdy zmarł, wzięto pod lupę instytucje, które w przypadku Kamilka zawiodły. Jedną z nich jest szkoła, do której uczęszczał.
Jolanta Zmarzlik, terapeutka i autorka szkoleń z zakresu ochrony dzieci, w wywiadzie z Interią zwróciła uwagę, że przypadek 8-letniego Kamilka jest przykładem tego, jak wszyscy dorośli wokół dziecka zawiedli i zlekceważyli wszelkie czynniki zagrożenia, jakie można było poznać po krzywdzonym dziecku. Jej zdaniem placówka, do której chodził chłopiec, popełniła “podstawowy błąd”. Zwróciła również uwagę na "bardzo niepokojące zjawisko", jakim jest poszerzenie się tolerancji na patologie i wskazała, jakie są sygnały świadczące o przemocy wobec najmłodszych.
W szkole Kamilka popełniono wielki błąd?
Jolanta Zmarzlik, wypowiedziała się na temat sygnałów, które świadczą o przemocy wobec nieletnich. Podkreśliła, że nie jest to tak proste jak w przypadku chorób, gdzie dokładnie widać pierwsze objawy, na podstawie których można dziecko wysłać do lekarza.
- W przypadku przemocy trzeba być bardzo czujnym. U Kamilka w szkole został popełniony podstawowy błąd. Zapytano matkę, co się stało, bo dziecko przyszło do szkoły z pękniętą wargą i złamaną rączką. A matka skłamała, że się przewrócił o próg i uderzył. Wtedy szkoła uznała, że zareagowała wystarczająco - wyjaśniła terapeutka. Nasuwa się więc pytanie, jak w takiej sytuacji powinna zareagować szkoła. Ekspertka jasno wypowiedziała się na ten temat:
- Przysłanie dziecka ze złamaną ręką i rozciętą wargą do szkoły świadczy co najmniej o zaniedbaniu. Proszę sobie wyobrazić tę wersję zdarzeń - dziecko wychodzi rano z domu, przewraca się, łamie rękę i rozcina wargę, a matka jakby nigdy nic wysyła je do szkoły. Złamana kość to nie jest połamany paznokieć, to boli, dziecko musiało to sygnalizować. Taką sytuację należy zbadać dogłębnie. Tym bardziej, że Kamilek w swojej krótkiej karierze w tej placówce zdążył przyjść nieraz pobity. O tym świadczą zdjęcia z imprez szkolnych i tego szkoła się nie wyprze.
Jednocześnie Jolanta Zmarzlik podkreśliła, że szukanie winnego w przypadku instytucji sprawia, że stoimy w miejscu. Dzieje się tak, ponieważ te mają naturalną tendencję do szukania usprawiedliwień, co nie pomaga w rzetelnej analizie sytuacji.
Sprawa Kamilka z Częstochowy zwraca uwagę na funkcjonowanie instytucji takich jak pomoc spoleczna
Tragiczna historia Kamilka z Częstochowy zwraca uwagę na problem przemocy wobec dzieci oraz nieumiejętność reagowania na niego. Ekspertka wyjaśniła, że instytucje takie jak pomoc społeczna, szkoła czy policja nie mają odpowiednich kompetencji, ponieważ nie umieją pracować w sytuacji podejrzenia przemocy. Podkreśliła, że nie istnieją jasne wyznaczniki, które pomagałyby zakwalifikować daną sytuację.
- Obserwuję bardzo niepokojące zjawisko. Poszerzenie tolerancji na patologię - wyznała Jolanta Zmarzlik. - Stykam się z tym bez przerwy. Jak ktoś na co dzień pracuje w trudnym środowisku, to zaczyna coraz więcej uznawać za rzecz dopuszczalną. Stale słyszę od kuratorów i pracowników socjalnych, że jakby chcieli reagować w sytuacji, którą ja opisuje jako godną reakcji, to musieliby pozabierać z domów wszystkie dzieci. No bo co z tego, że rodzice pijani w trupa, jak w mieszkaniu jest starsza siostra, da radę zająć się młodszym rodzeństwem.
Ta sytuacja sprawia, że możemy poczuć się bezradni. Bez względu na wszystko, Jolanta Zmarzlik ma jasne przesłanie:
- Ja mówię mimo wszystko: reaguj! Może dobrze trafisz, może akurat się uda. Na szali jest zdrowie i życie dziecka.
Źródło: wydarzenia.interia.pl