Dziennikarka zmiażdżyła Sylwestra TVP. Pojechała na miejsce i aż nie mogła uwierzyć, co się tam wyprawia
Imprezy sylwestrowe organizowane przez wielkie stacji telewizyjne od zawsze wzbudzają duże emocje. Nie tylko wśród osób bawiących się pod sceną, ale także już na etapie przygotowań do wielkiego koncertu.
To już ostatni „Sylwester z Dwójka” w tej formie?
Tegoroczny „Sylwester z Dwójką” wywołał wiele wątpliwości, czy koncert ma szansę się udać – scena była budowana na ostatnią chwilę, próby odbyły się zaledwie dwa dni przed wielkim dniem, a w rozpisce zabrakło wielkiej zagranicznej gwiazdy, jak Jason Derulo czy zespół Black Eyed Peas, które w poprzednich latach były wizytówką wydarzenia. Także sama rewolucja w TVP sprawiała, że wiele osób zastanawiało się, czy impreza w ogóle się odbędzie, a jeśli tak, to czy nie wydarzy się w jej czasie jakiś głośny skandal. Do tego jednak nie doszło.
Jak donosi reporterka portalu „Onet”, która rozmawiała z turystami i osobami biorącymi udział w „Sylwestrze z Dwójką”, opinie na temat tegorocznej edycji wydarzenia były podzielone.
"Nie musimy się wszyscy kochać". Takich życzeń noworocznych od Tomasza Kammela się nie spodziewaliśmy. Nawiązał do wyborów? Suknia z samej siatki i największe wdzięki na wierzchu. Tak Anna Popek świętuje Nowy Rok. Fani oniemieli: “Boska”Dziennikarka zmiażdżyła Sylwestra TVP
Zgodnie z doniesieniami „Polskiej Agencji Prasowej” podczas tegorocznej edycji imprezy „Sylwester z Dwójką” bawiło się 24 tysiące osób. I choć wynik może wydawać się spory, w poprzednim roku było to około 60 tysięcy osób. Czy to oznacza, że czeka nas koniec „Sylwestra Marzeń” w kształcie, jaki przyjmował przez ostatnie 8 lat?
Reporterka Onetu zwróciła także uwagę na brak zagranicznej gwiazdy i mała ilość artystów, którzy rzeczywiście potrafili rozgrzać publiczność:
W mojej opinii brak ikonicznej zagranicznej gwiazdy dał się we znaki. Odniosłam wrażenie, że publiczność nie miała na kogo czekać. W minionych latach prowadzący podgrzewali atmosferę licznymi zapowiedziami „wyjątkowych zagranicznych gości”. Kiedy tylko pojawia się ta wyczekiwana gwiazda, publiczność natychmiastowo zrywała się na równe nogi. Tym razem tego zabrakło, dlatego koncert zwyczajnie mi się dłużył. Gdyby za moimi plecami nie stało kilka tysięcy osób, pewnie w połowie zdecydowałabym się opuścić teren Równi Krupowej.
ZOBACZ TEŻ: Ciemne włosy zniknęły. Edyta Górniak jak żywa lalka. Takiego show widzowie nie mogli się spodziewać
Opnie uczestników „Sylwestra z Dwójką” są podzielone
Wśród osób, które zdecydowały się wziąć udział w sylwestrowej imprezie TVP na zakopiańskiej Równi Krupowej, opinie są podzielone. Reporterka „Onetu” zapytała kilka osób opuszczających teren wydarzenia po zakończeniu imprezy o wrażenia. Odpowiedzi były skrajnie różne, choć zdarzały się także osoby, które były w tak szampańskich humorach, że nie trzeba ich było pytać o zdanie.
- Skoro to może być ostatni taki koncert, musieliśmy przyjechać, żeby zobaczyć ten show. Gra niewarta świeczki. Na żywo wygląda to znacznie gorzej niż w telewizji, poza tym cała organizacja tegorocznej imprezy nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia.
- Było genialnie! Za rok też przyjedziemy. Zenek jak zawsze w formie, dał czadu!
- Monotonnie i bez polotu. Mocno średnia impreza.
Mieszkańcy Zakopanego stanowczo na nie dla „Sylwestra z Dwójką”
W przeciwieństwie do turystów, mieszkańcy Zakopanego, a nawet przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, mają jednoznaczną opinię na temat sylwestra TVP organizowanego w ich mieście:
- „Sylwester Marzeń” nie kojarzy mi się z niczym przyjemnym. Wszechobecne tłumy pijanych turystów, awanturujących się i nieumiejących się zachować. Do tego bardzo głośna muzyka, która roznosi się po całym mieście, ale też po Tatrach.
- To dla mieszkańców prawdziwa męka.
- Zło, zło, zło. Brak jakiegokolwiek uzasadnienia ekonomicznego dla którejkolwiek ze stron — zarówno dla przedsiębiorców, jak i pracowników szeregowych oraz oczywiście dla miasta — same straty, zero benefitów. To ekologiczny strzał w stopę i to wielkoskalowy.
Źródło: Onet, PAP