Lifestyle.Lelum.pl > Plotki i gwiazdy > Do tego doszło podczas poszukiwań Grzegorza Borysa. Wstrząsające fakty wyszły na jaw. "Nie wydostał się z toni"
Wiktoria Wihan
Wiktoria Wihan 23.11.2023 12:49

Do tego doszło podczas poszukiwań Grzegorza Borysa. Wstrząsające fakty wyszły na jaw. "Nie wydostał się z toni"

Bartosz Błyskal, jezioro w lesie
Zaskakujące wyniki śledztwa ws. śmierci, do której doszło podczas poszukiwań Grzegorza Borysa. Fot. facebook.com/panstwowastraz.pozarna, Canva

Poszukiwania Grzegorza Borysa, który był podejrzany o zabójstwo swojego 6-letniego syna Olusia, toczyły się przez niemal 3 tygodnie na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w Gdyni. W trakcie obławy doszło do śmierci strażaka, który był zaangażowany w poszukiwania jako nurek. 27-letni Bartek Błyskal stracił życie, przeczesując ten sam zbiornik wodny, z którego 5 dni później wyłowiono ciało Grzegorza Borysa. Wciąż toczy się śledztwo w tej sprawie.

Podczas poszukiwań Grzegorza Borysa zginął 27-letni strażak

Ciało Grzegorza Borysa zostało znalezione 6 listopada nad ranem. Saperzy wyłowili zwłoki ze zbiornika wodnego Lepusz, który znajduje się na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Mężczyzna podejrzany o morderstwo synka skonał zaledwie kilkaset metrów od miejsca, gdzie 20 października doszło do tragedii. W tym samym miejscu skonał jeszcze jeden człowiek - 27-letni Bartek Błyskal był zaangażowany w poszukiwania Grzegorza Borysa jako nurek. 1 listopada jego zadaniem było przeczesanie dna zbiornika Lepusz, w którym panowały bardzo trudne warunki. Niestety podczas jego misji doszło do wypadku.

Gdy koledzy zorientowali się, że z Bartkiem urwał się kontakt, próbowali natychmiast go ratować. Niestety 27-letniego strażaka wyłowiono nieprzytomnego i nie udało się go uratować mimo szybkiego transportu do szpitala. Obecnie toczy się śledztwo, które ma ustalić okoliczności śmierci młodego płetwonurka.

Zginął szukając Grzegorza Borysa. Dlaczego właśnie TAM znaleziono ciało Bartka? W ogóle nie powinno go tam być Wszyscy byli w błędzie? Szokujące wyniki sekcji Bartosza, który szukał Grzegorza Borysa. Wcale nie utonął!

Tragiczne okoliczności śmierci nurka, który zginął przy poszukiwaniach Grzegorza Borysa

Bartek Błyskal należał do Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego "Gdańsk". Po tym, jak zszedł pod wodę w trakcie poszukiwań Grzegorza Borysa, nie wydostał się z toni o własnych siłach. 

W momencie, gdy stracono z nim kontakt, to pozostali członkowie grupy przystąpili do czynności mających na celu jego ewakuację z wody. Te działania były trudne i po wyciągnięciu konieczna była resuscytacja – relacjonował w rozmowie z “Faktem” bryg. Jacek Jakóbczyk, rzecznik gdańskich strażaków.

Sekcja zwłok strażaka wykazała, że przyczyną jego śmierci nie było jednak utonięcie, a niewydolność oddechowo-krążeniowa. W związku z tym wszyscy zastanawiają się, co działo się z mężczyzną pod powierzchnią wody. Jak nieoficjalnie poinformował reporter Radia Zet, Bartosz Błyskal po raz ostatni schodził pod wodę, mając zapas powietrza na koło 20-25 minut. Wiadomo, że mógł wezwać ewentualną pomoc jedynie przez przewód asekuracyjny, do którego był podczepiony, ponieważ centrala łączności podwodnej była zepsuta i od kilku tygodni znajdowała się w naprawie. Tymczasem policja ujawniła nowe informacje w tej sprawie.

ZOBACZ TEŻ: Niepojęte, co dzieje się na grobie 6-letniego Olusia. Od pogrzebu minęło zaledwie kilka dni

Nowe ustalenia śledczych ws. śmierci nurka, który zginął przy poszukiwaniach Grzegorza Borysa

Ponieważ sprzęt znajdował się w naprawie, nurkowie musieli posługiwać się jego starszą wersją. Jak wskazały media, zbiornik Lepusz jest bardzo niebezpiecznym terenem, przy którego przeczesywaniu powinna być zachowana szczególna ostrożność. W zarośniętym bajorze była nie tylko ograniczona widoczność, ale również pływały wyspy torfowe, które mogły stać się dla Bartka Błyskala śmiertelną pułapką. 

Tymczasem rzecznik gdyńskich strażaków w wywiadzie z Radiem Zet poinformował, że 27-letni strażak miał sprawdzić tylko tzw. część otwartą zbiornika, czyli wzdłuż wysp i brzegu. Nie miał zapuszczać się w głąb akwenu, dlatego nadzwyczajne środki bezpieczeństwa w tym przypadku nie musiały być zachowane. Niemniej jednak w tej sprawie wciąż toczy się śledztwo, które ma ustalić, czy nie doszło do żadnych innych nieprawidłowości.

W sprawie śmierci nurka powołani zostali dwaj biegli - z zakresu bezpieczeństwa nurkowania oraz medycyny hiperbarycznej. Czekamy na opracowanie opinii. Biegli będą oceniać zasadność podejmowanych decyzji na miejscu czynności poszukiwawczych Grzegorza Borysa, a także oceniać prawidłowość przebiegu czynności związanych z nurkowaniem – poinformowała w wywiadzie z “Faktem” Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Prokurator dodała, że biegli będą oceniać również sprzęt, który był używany w trakcie akcji. Natomiast śledztwo jest prowadzone w sprawie wypadku przy pracy, którego następstwem było nieumyślne spowodowanie śmierci.

źródło: fakt.pl

Tagi: śmierć