Znany kryminolog nie mógł milczeć! Podważył wersję śmierci Borysa podaną przez śledczych
Ciało Grzegorza Borysa zostało odnalezione w zbiorniku wodnym na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Dziś rano prokuratura poinformowała, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie. Sprawa, choć z pozoru układa się w logiczną całość, wcale nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Na temat stanu zwłok 44-latka cały czas wychodzą nowe informacje. Biorąc pod uwagę fakt, że jego ciało posiada liczne rany, znany kryminolog zdecydował się podważyć ustalenia służb dot. przyczyny zgonu Borysa.
Jak zginął Grzegorz Borys? Ustalenia prokuratury
Choć ciało Grzegorza Borysa odnaleziono zaledwie wczoraj, już dziś, 7 listopada, prokuratura przekazała informacje o przyczynie śmierci mężczyzny:
Bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie. W trakcie sekcji ujawniono na przedramionach, udach oraz na szyi płytkie powierzchowne rany cięte charakterystyczne dla osób, podejmujących próby samobójcze. Na skroniach ujawniono też dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, ale te obrażenie nie mają żadnego związku ze śmiercią – mówiła w rozmowie z "Faktem" prok. Grażyna Wawryniuk.
Wstępne badania wskazują, że do zgonu mogło dojść nawet 2 tygodnie temu. Mimo to zwłoki zachowały się w bardzo dobrym stanie, biorąc pod uwagę warunki, w jakich zostały znalezione. Ponadto eksperci zaczęli zwracać uwagę na tajemnicze obrażenia, jakich doznał przed śmiercią Grzegorz Borys. Najpierw sceptycznie na ten temat wypowiedział się były policjant. Teraz znany kryminolog wprost podważył przyczynę zgonu, o której mówi prokuratura.
Eksperci analizują śmierć Grzegorza Borysa
Po wyłowieniu zwłok ze zbiornika wodnego Lepusz w Trójmiejskim Parku Narodowym sieć natychmiast obiegły zdjęcia z tego momentu, w dodatku z dużą ilością detali. Ten fakt sprawia, że ciału Grzegorza Borysa mógł przyjrzeć się praktycznie każdy, kto natrafił na te fotografie. Już sam jego wygląd wywołał wśród internautów spore kontrowersje i doprowadził do rozprzestrzeniania się teorii spiskowych . Atmosferę tylko podgrzały dzisiejsze informacje prokuratury, w których podano, że na zwłokach znalazły się zarówno rany cięte, jak i postrzałowe.
Portal “NaTemat” postanowił porozmawiać o przyczynie śmierci Grzegorza Borysa ze znanym kryminologiem, prof. KAAFM dr. Pawłem Moczydłowskim. Ekspert zaczął swoją wypowiedź od śmiałej wypowiedzi na temat śladów, na które natrafiła policja:
Tragikomiczna i absurdalna jest dla mnie desperacja, z jaką miał dążyć do samobójstwa. Gdyby chciał, zrobiłby to wcześniej, a nie ganiając po lasach, gubiąc wybiórczo przedmioty, komórkę czy plecak. Rzucano granatami hukowymi, by wypłoszyć go z jam? To brzmi absurdalnie.
Kryminolog podważył ustalenia śledczych. Grzegorzowi Borysowi "ktoś pomógł"?
Profesor Paweł Moczydłowski w wywiadzie z “NaTemat” stwierdził, że sprawa poszukiwań oraz śmierci Grzegorza Borysa jest niespójna. Ekspert podważył ustalenia śledczych, popierając swoją teorię solidnymi argumentami:
Cała otoczka jest przerażająca, niejasna. Ciało Grzegorza Borysa zgniło. Facet dla mnie nie miał osobowości samobójcy, tylko psychopatyczną. Strzela sobie w łeb i co, nie udaje mu się? Kule się go nie imają? Tnie się więc po całym ciele i też mu nie wychodzi? No to postanawia: to się utopię. To się kupy nie trzyma. Według mnie, ktoś mu pomógł. (…) Po co wychodził kilkaset metrów od domu, jak mógł po prostu zastrzelić się w mieszkaniu? Cała sprawa śmierdzi i czuć, że podejmowano różne zabiegi, mające sprawić, by informacja wyglądała tak, jak dziś podana przez prokuraturę.
Na tym kryminolog nie poprzestał. Jego zdaniem cała sprawa może zakończyć się "kompromitacją podobną do sprawy Jaworka". Natomiast o okolicznościach śmierci Grzegorza Borysa wypowiedział się w śmiały sposób:
Zwiewał, dopadło się go, a potem "pomogło" w samobójstwie i potrzymało w wodzie. Czuć, że boją się kompromitacji.
źródło: natemat.pl