Znajomy Kacpra Tekielego zdradził, o czym rozmawiali. Kulisy poruszają
Nie milkną echa po informacji o śmierci Kacpra Tekielego, która obiegła media 18 maja. Mąż Justyny Kowalczyk brał udział w projekcie zdobycia wszystkich 82 alpejskich szczytów o wysokości powyżej 4 tysięcy metrów w czasie jednej wyprawy. Na trasie towarzyszyła mu żona i syn.
Kacper Tekieli zginął 17 maja podczas zejścia po zdobyciu szczytu Jungfrau. Mężczyzna spadł z lawiną, zmarł na miejscu.
Kacper Tekieli przed śmiercią rozmawiał z kolegą
Kacper Tekieli kilka dni przed śmiercią rozmawiał z Bartkiem Dobrochem, który jest dziennikarzem i autorem książek poświęconych alpinizmowi. Podczas wyprawy Tekielego mężczyźni utrzymywali kontakt. Jak ujawnił w rozmowie z „Polityką,”, alpinista był rozważnym człowiekiem, który nie podejmował niepotrzebnego ryzyka. Tym bardziej ciężko było mu zrozumieć, dlaczego właściwie zdecydował się na próbę zdobycia szczytu Jungfrau tamtego dnia.
W czasie tragedii w górach nie panowały najlepsze warunki. Nie były one dobre już podczas zdobywania wcześniejszego szczytu, Bishorn, ponad tydzień przed śmiercią Tekielego. Od tego czasu jeszcze się pogorszyły, ogłoszono bowiem trzeci stopień zagrożenia lawinowego.
Upiorne, co dzieje się na toruńskim osiedlu. Na śmietnik trafiło łóżko po zmarłym. Wtedy się zaczęłoKacper Tekieli – o czym rozmawiał z Bartkiem Dobrochem?
Bartek Dobroch powiedział „Polityce” o czym rozmawiał z Kacprem Tekielim:
– Wcześniej wszedł na Bishorn, tam po sąsiedzku są dwa inne szczyty, o które można się pokusić właściwie za jednym zamachem. Ale mówił mi, że odpuścił, bo było zbyt niebezpiecznie. To był mądry, rozważny facet, umiał skalkulować ryzyko. Trudno zrozumieć, dlaczego zdecydował się iść na Jungfrau – ujawnił.
Kacper Tekieli – ostatnie zdjęcie
Jak wyjaśnił portal „Polityka” dla kolegów po fachu Kacpra Tekielego znaczące było już ostatnie opublikowane przez niego zdjęcie. W dniu wyprawy na swoim instagramowym profilu podzielił się fotografią, która przedstawiała pokój w schronisku górskim Konkordiahütte w Szwajcarii. Widać na nim plecak turystyczny oparty o ścianę i okno, które jest w sporej części zasypane śniegiem. To oznaczało, że wysokość śniegu sięga na ponad metr. Większość z nich założyła jednak, że alpinista czeka na poprawę pogody. Niedługo potem jednak świat sportu zaskoczyła tragiczna wiadomość o jego śmierci.
Źródło: Polityka, sport.se.pl