Zamieszanie wokół zbiórki dla powodzian. W centrum "Ania i Robert"
Czy Anna i Robert Lewandowscy okazali serce poszkodowanym mieszkańcom Głuchołazów? Możliwe, że postanowili wziąć udział w jednej ze zbiórek. Od razu zrobiło się niezwykle głośno — zarówno wokół samej zbiórki, jak i pary.
Wciąż trwa walka po powodzi jaka przeszła przez Polskę
Zniszczenia spowodowane ostatnimi powodziami w regionach południowo-zachodniej Polski są dramatyczne. Trwa walka o odbudowanie zrujnowanych miejscowości. Na pewno zajmie to nie tylko mnóstwo czasu i pracy, ale także będzie wymagało ogromu nakładów finansowych.
Cały czas trwają zbiórki na rzecz poszkodowanych powodzian. Wpłaty spływają z całej Polski. Do akcji przyłącza się też coraz więcej celebrytów. W ich gronie mogli znaleźć się właśnie Anna i Robert Lewandowscy, którzy narobili prawdziwego hałasu wokół jednej ze zbiórek.
ZOBACZ TEŻ: Lewandowski ma kłopoty? Najpierw przesłuchanie, potem zdjęli go z boiska
Gwiazdy wspierają poszkodowanych powodzian
Do działań pomocowych na rzecz mieszkańców zalanych terenów chętnie przyłączają się kolejni celebryci. Wcześniej słyszeliśmy między innymi o Dodzie czy Conanie Kaźmierskim, którzy aktywnie uczestniczyli w akcjach na rzecz powodzian.
Ich śladami mogli pójść teraz Robert i Anna Lewandowscy. Oczy mediów zostały zwrócone na parę po tym, jak na konto jednej ze zbiórek na rzecz stadionu GKS Głuchołazy wpłynęła znaczna kwota. Nie jest pewne, że to właśnie od nich zostały przesłane środki, ale wiele może na to wskazywać.
Ile Lewandowscy mogli wpłacić na konto zbiórki?
Celem zbiórki na rzecz stadionu GKS była kwota 30 tysięcy złotych, która została szybko zebrana. Wszystko za sprawą datku z dopiskiem od „Roberta i Ani”. Para przekazała 26 300 złotych, tym samym zamykając zbiórkę. Nie jest pewne, że to właśnie oni dokonali przelewu, jednak wiele na to wskazuje.
Wszystko wskazuje na to, że darczyńcami rzeczywiście byli państwo Lewandowscy, ale jednoznacznie potwierdzić tego nie mogę. Rozmawiałem telefonicznie o tej wpłacie z pewną panią, jednak ona się nie przedstawiła. Prawdopodobnie nie była to sama pani Ania, ale tego też nie jestem pewien. Kiedy kończąc rozmowę zapytałem się, komu zawdzięczamy tak hojny gest, w odpowiedzi usłyszałem tylko, że pewnemu piłkarzowi - przekazał prezes GKS Głuchołazy, Ryszard Lis, w rozmowie z portalem nto.pl.
Anna i Robert Lewandowscy milczą na temat tego gestu i nie zdradzają szczegółów w swoich mediach społecznościowych. Nie jest to zdziwieniem, ponieważ zazwyczaj są skryci w takich okolicznościach.