Ujawniono porażające szczegóły śmierci Kacpra Tekielego. Andrzej Bargiel starał się go ratować
Wczoraj o poranku całą Polską wstrząsnęła wiadomość o tragicznej śmierci Kacpra Tekielego, prywatnie męża uznanej olimpijki, Justyny Kowalczyk. Na początku niewiele było wiadomo na temat tego dramatu. Teraz na jaw wychodzą kolejne fakty.
Okazuje się, że na ratunek ruszył mu inny alpinista, a przy okazji wyczynowy narciarz. Niestety nawet on nie zdołał pomóc.
Jak zginął Kacper Tekieli?
Kacper Tekieli w ostatnim czasie podjął się wyzwania zdobycia wielu alpejskich czterotysięczników. Na bieżąco relacjonował swoją wyprawę w mediach społecznościowych i każdego dnia zdobywał następne szczyty. Niestety, nie udało mu się bezpiecznie zejść z Jungfrau.
Alpinista miał na ten szczyt co prawda wejść, ale w trakcie drogi powrotnej miał ogromnego pecha. Trafił na lawinę, która zabrała go ze sobą do podnóża góry. Rzadko kiedy zdarza się, by człowiek był w stanie przetrwać taki wypadek.
Kacper Tekieli dodał to zdjęcie tuż przed tragedią. "Serce stanęło, zabrakło oddechu"Kto próbował ratować Kacpra?
Pomimo dającej niewiele nadziei sytuacji, Kacper Tekieli nie był tak łatwo odpuszczony. Na ratunek ruszył mu Andrzej Bargiel, inny wybitny alpinista, a do tego narciarz, który z niejednego wielotysięcznika już zjechał.
Wydawał się więc najlepszą osobą do uratowania kolegi po fachu ze śnieżnej pułapki. Niestety jego próby na niewiele się zdały. Ciało Tekielego znaleziono dopiero około doby po wypadku
Kacper Tekieli zostawił żonę i dziecko
Choć po zdjęciach z mediów społecznościowych widać, że Justyna Kowalczyk nie wspinała się wraz z mężem, razem z dzieckiem pojechała do Szwajcarii za nim. Olimpijka także chodziła po górach z synkiem i jak widać po fotkach, czerpała z tego wielką przyjemność.
Radość z wyjazdu skończyła się jednak, gdy jej ukochany nie wrócił w czwartek na noc na kwaterę, a przyjemny, zagraniczny, aktywny urlop zmienił się w życiowy koszmar.
Zobacz post:
Źródło: Fakt