"Trzeba by podjąć jakąś decyzję". Iwona i Gerard z "Sanatorium" nie są już razem?
Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz byli jednymi z najpopularniejszych uczestników programu “Sanatorium miłości”. Para poznała się na planie reality show i niedługo później stanęła na ślubnym kobiercu. Teraz ujawniono prawdę na temat ich relacji.
Związek Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości" rozczulił wszystkich
“Sanatorium miłości” to program, który od samego początku cieszy się olbrzymią sympatią fanów. To właśnie tam kuracjusze kurortu w Krynicy-Zdroju mają szansę poznać innych seniorów, wśród których być może odnajdą miłość swojego życia. Niestety, stosunkowo niewiele par powstaje na planie show, a częściej jest to miejsce, gdzie zawiązują się wieloletnie przyjaźnie.
Przykładem pary, która po raz pierwszy spotkała się właśnie podczas nagrywania formatu Telewizji Polskiej, jest Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz. Mężczyzna początkowo długo musiał zabiegać o względy swojej wybranki. Jak widać było warto, bo zakochani stanowią obecnie jeden z najpopularniejszych związków w historii programu.
Niedługo później Gerard poprosił swoją ukochaną o rękę, na co ta z radością się zgodziła. Rok temu para w końcu stanęła na ślubnym kobiercu, a później zaprosiła wszystkich kolegów i koleżanki z “Sanatorium miłości” na huczne wesele w zamku w Niepołomicach. N a uroczystości nie zabrakło nawet Marty Manowskiej.
Prawda o małżeństwie Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości"
Chociaż trudno w to uwierzyć, już niedługo minie rok od czasu niezapomnianego ślubu uczestników kultowego reality show. Aktualnie Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz dzielą swoją codzienność pomiędzy dwa polskie miasta — Radomsko, w którym mieszka kuracjuszka oraz Zabierz, w którym mieści się dom jej wybranka.
Okazało się, że zakochani często rozmawiają na ten temat, a nawet zastanawiają się, czy nie powinni wybrać jednego miejsca, w którym zostaną już na stałe. Pomimo trudności związanych z ciągłym przemieszczaniem się , para daje radę jakoś to pogodzić.
Czasami przekomarzamy się też na temat tego, gdzie powinniśmy się osiedlić na stałe. Jeden próbuje przekonać drugiego, że u niego będzie lepiej. Wtedy padają takie argumenty, jak np. "mój dom jest lepszy", "u mnie jest mniej sprzątania", "mój ma lepszą energię, bo to czy to w nim zostało zrobione". Nie jest łatwo żyć na dwa domy, ale dajemy radę. Powoli jednak zaczynamy myśleć, że przyjdzie taki moment, że trzeba by podjąć jakąś decyzję. Czuję, że skłaniamy się bardziej do mojego domu [w Radomsku – przyp. red.], a dom w Zabrzu będziemy odwiedzać, żeby go doglądać - wyznała Iwona.
ZOBACZ TEŻ: Nie ubrał nawet spodni. Zdjęcie Pazury w hotelowym lobby już krąży po sieci.
Tak wyglądają kłótnie Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości"
Czy mieszkanie “na dwa domy” może być powodem do nieporozumień między małżeństwem? Okazało się, że nie! O wiele częściej zakochani kłócą się o drobnostki, jak chociażby praca w ogrodzie, którą uwielbia Iwona.
To jest chyba nasz główny powód kłótni. Zdarza się, że jest już ciemno, a ja usiłuję coś jeszcze grzebać w ziemi. Gerard czasami się z tego śmieje, a czasami irytuje i mówi: "Widzisz czy to jest roślina czy chwast?". Gdy zdaje sobie sprawę z tego, że pracowałam tak długo, że czas kolacji już minął, to robi mi się głupio - przyznała uczestniczka “Sanatorium miłości”.
Co więcej, okazało się, że Iwona i Gerard bardzo rzadko miewają ciche dni. O wiele bardziej wolą rozmawiać na temat swoich nieporozumień i wyjaśniać je między sobą.
Nie staramy się zostawiać tematu na zaś i nierozwiązanego problemu. Wręcz przeciwnie, próbujemy znaleźć przyczynę nieporozumienia i ją na bieżąco rozwiązywać. Uważam, że jeśli się tego nie robi, to później może wybuchnąć wulkan, który bywa niebezpieczny. My mamy świadomość, że szkoda czasu na ciche dni i jeżeli to nawet jest godzina, to już dla mnie są wieki. Lubię ustąpić, ale jeśli mam świadomość i jestem pewna swojej racji, to nie ulegam. Nie wolno tego robić - przyznała kuracjuszka podczas rozmowy z “Shownewsem”.