To ona zeznawała przeciwko Komendzie. Spędził 18 lat w więzieniu

Co zrobił Tomasz Komenda?

W 2004 roku Tomasz Komenda został niesłusznie skazany na 25 lat więzienia za rzekomy gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgorzaty Kwiatkowskiej. Po 18. latach kary, w marcu 2018 roku, został warunkowo zwolniony i wyszedł na wolność. Sąd Najwyższy uniewinnił go oficjalnie 16 maja 2018 roku. W ramach zadośćuczynienia otrzymał 13 mln złotych.

21 lutego zmarł w wieku 46 lat. Mężczyzna zmagał się z nowotworem. O śmierci Komendy dowiedział się dziennikarz Grzegorz Głuszak, który od początku zajmował się jego sprawą.

Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję z tym, że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju – wyznał w rozmowie z Ewą Wilczyńską.

Tomasz Komenda po 18 latach w więzieniu

Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu , podczas gdy rzeczywiści sprawcy przestępstwa prowadzili beztroskie życie . Dopiero po ponad 2. dekadach od popełnienia gwałtu i morderstwa, Norbert B., który był jednym z podejrzanych w tej sprawie, został aresztowany. W momencie dokonania przestępstwa miał zaledwie 19 lat, obecnie jest już dorosłym mężczyzną. W zbrodni brał również udział Ireneusz M.

Jego zatrzymanie to efekt tytanicznej, benedyktyńskiej wręcz pracy prokuratorów. Zdecydowali się oni wytypować wszystkich mężczyzn, którzy mieszkali w Miłoszycach i okolicach w czasie gdy doszło do zbrodni i skończyli wówczas 15 lat, przesłuchiwać ich oraz pobierać próbki porównawcze do badań genetycznych. Efekt tej żmudnej pracy doprowadził do kolejnego przełomu i zatrzymania nowego podejrzanego - mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w 2018 roku.

Obaj mężczyźni zostali skazani: Norbert B. - na 15 lat więzienia, Ireneusz M. na 25 lat więzienia.

Kto przyczynił się do skazania Tomasza Komendy?

Osobą odpowiedzialną za wskazanie mężczyzny jako winnego była sąsiadka babci Tomasz Komendy, Dorota P. Wskazała wnuka koleżanki jako podejrzanego, a osąd argumentowała rysopisem zaprezentowany w telewizji. Według ”Plejady”, babcia Komendy i Dorota P. były w trakcie konfliktu z powodu drobnych nieporozumień.

Po latach, podczas przesłuchania przy użyciu badania wariografem ujawniono, że kobieta kłamała, składając fałszywe zeznania przeciwko Komendzie. Twierdziła, że została zmanipulowana przez policjanta, który regularnie ją odwiedzał. Groził jej, że może zostać oskarżona jako osoba próbująca ukryć mordercę.