Takie życie wiedli "najbliżsi" Kamilka z Częstochowy. Tragiczne opowieści sąsiadów
Kamilek z Częstochowy, którego śmiercią żyje obecnie cały kraj, pochodził z problematycznej, licznej rodziny, w której dzieci nie miały prawdziwego dzieciństwa. Sąsiedzi rodziny zdecydowali się zabrać głos w tej sprawie. Jak wyglądało tam życie?
Już zdjęcia samej kamienicy pokazują, że nie była to najszczęśliwsza okolica. W środku było jeszcze gorzej.
W jakich warunkach mieszkał Kamilek z Częstochowy?
Tragicznie zmarły chłopiec i jego rodzina mieszkali w jednej z biedniejszych okolic Częstochowy w zaniedbanej kamienicy, do której nie dochodzi nawet asfaltowa droga. Na parterze mieszkała matka skatowanego chłopca ze swoim konkubentem i dziećmi oraz jej siostra z mężem i ich pociechami. W sumie było tam aż ośmioro dzieci.
Sąsiedzi i inne osoby z bliskiego otoczenia wyjawiają teraz, jak wyglądało życie tej licznej, dysfunkcyjnej rodziny. Z tych opowieści wynika, że tragedia była tylko kwestią czasu. Działo się tam wiele zła.
Wyniki sekcji zwłok Kamilka z Częstochowy. Rozpaczliwe, przez co musiał przechodzićKrzyki były na porządku dziennym
Sąsiedzi, którzy wypowiadali się już na łamach różnych mediów, przyznali, że krzyki w tamtym domu były na porządku dziennym. Do tego stopnia, że nikt nie zwracał już na nie uwagi. Dorośli nie stronili od używek, a dzieci były zaniedbane wychowawczo i nieokrzesane, przez co również były głośno. Trudno było więc wyłapać jakiekolwiek wołanie o pomoc z tego hałasu.
Jak wyjawił jeden z mieszkających w kamienicy sąsiadów, dzieci rzadko kiedy wychodziły z domu. Tyczyło się to nawet najstarszego, już pełnoletniego chłopaka. Gdy już jednak wybiegały na podwórko, miały się zachowywać w sposób wręcz dziki. Niszczyły rzeczy, bluźniły i kompletnie nie potrafiły się zachować.
Dzieci były zaniedbane
Mieszkające w tej rodzinie dzieci, w tym tragicznie zmarły Kamilek, według doniesień miejscowych nie wyglądały na ofiary przemocy domowej, ale z pewnością były zaniedbane intelektualnie. Jak na swój wiek wysławiały się bardzo słabo. Miały ledwo sklecać zdania. Część uczyła się w szkole specjalnej, podobnie zresztą jak ich matki w przeszłości.
Te rzekomo kompletnie nie nadawały się do prowadzenia rodziny, a miały wiele dzieci. Takich predyspozycji nie wykazywał też kat dziecka, Dawid. Jak twierdzą sąsiedzi, nadużywał alkoholu i interesował się tylko swoimi, biologicznymi dziećmi. Sąsiedzi nie mają też pojęcia, czym dokładnie się zajmował i skąd brał pieniądze.
Źródło: Fakt