Szef ekipy "Naszego nowego domu" ujawnia prawdę o pracownikach. Rok temu przeżyli istny koszmar
Przez lata w programie „Nasz nowy dom” przewijało się kilku kierowników budowy. Teraz widzowie najczęściej mogą podziwiać efekty pracy Przemysława Oślaka i jego ekipy remontowej. Fachowiec opowiedział o trudnościach, z którymi wszyscy zmagali się przed rokiem.
Część pracujących w zespole Oślaka budowlańców pochodzi bowiem z Ukrainy. Ci byli w trakcie pracy, gdy wybuchła wojna
"Nasz nowy dom": jak pracownicy przeżyli wybuch wojny?
Przemysław Oślak udzielił wywiadu „Wirtualnej Polsce”, w którym opowiedział nieco więcej o tym, jak z perspektywy jego pracowników wyglądał wybuch wojny na Ukrainie. W końcu bardzo ciężko znosili to Polacy, a co dopiero Ukraińcy, których w jego ekipie nie brakuje.
Jak wspomina szef ekipy, wojna wybuchła w trzeci dzień prac nad kolejnym odcinkiem programu „Nasz nowy dom” . Zespół był wówczas w środku remontu, a przecież część pracujących w ogóle nie była w stanie skupić się na swoich zadaniach, bo ich myśli były za wschodnią granicą
"Nasz nowy dom": Jak show pomogło budowlańcom?
Oślak opowiedział o pomocnej dłoni, jaką produkcja show wyciągnęła do budowlańców z jego ekipy. Zorganizowano im samochody, którymi mogli pojechać na granicę, by odebrać swoich bliskich. Zadbano także o miejsce do życia dla uciekających przed wojną bliskich. Gdy tylko budowlańcy skończyli pracę, wyruszyli po rodziny. Fachowcy mogli liczyć nie tylko na pomoc materialną, ale również tą mentalną. Szef starał się ich uspokoić.
- Potrzebowali wsparcia kogoś, kto otrze im z policzków łzy rozpaczy i powie, jak dalej mają pokierować życiem. Jako kierownik budowy nie miałem wyjścia. Musiałem przeprowadzić z nimi te trudne rozmowy — wyjaśnił kierownik.
"Nasz nowy dom": Ekipa wahała się, czy nie iść na wojnę
Choć jeszcze przed wybuchem wojny wielu Ukraińców już bezpiecznie żyło w Polsce, część z nich zdecydowała się wrócić, by z bronią w ręku walczyć o ojczyznę. Oślak wyjawia, że przed takim samym dylematem stanęli jego pracownicy. Ostatecznie jednak wybrali bezpieczeństwo swoje i swoich rodzin, o które szczególnie teraz muszą dbać.
- Sam nie wiem, jak zareagowałbym na podobne wieści. Z perspektywy czasu widzę, że podjęli dobrą decyzję. Teraz żyją spokojnie, z dala od koszmaru wojny — skwitował kierownik.
Zobacz post:
Źródło: Wirtualna Polska