Skórzyński nagle wparował na scenę w trakcie koncertu Feel. To był moment
Trzeciego dnia Top of the Top Festival wystąpić miały największe polskie gwiazdy, ale tego celebryty na scenie nikt się nie spodziewał. W pewnym momencie na deski Opery Leśnej wparował Krzysztof Skórzyński, który nie zawahał się użyć mikrofonu.
Top of the Top Festival - wpadki
To już trzeci dzień tegorocznego Top of the Top Festival, a poprzednie dwa nie obyły się bez wpadek. Co ciekawe, te w większości nie były winą artystów i ich niedyspozycji. Przeważnie problemem był sprzęt i technikalia. Szczególnie cierpieli na tym telewidzowie.
Publika w Operze Leśnej bawiła się bowiem przednio, ale po obydwu dniach w sieci pojawiały się komentarze, w których organizatorom wytykano niedopracowanie nagłośnienia. Największe obiekcje dotyczyły koncertu zespołu “Enej”. Według niektórych fanów muzycy mogliby się ubiegać o odszkodowanie, bo ich koncert aż tak zniekształcono.
Jak Chylińska zawyła, podniosła się nawet 68-letnia Olejnik. Pirowski zakpił z Woźniak-Starak, choć stała obok niegoTop of the Top - Jan Pirowski gwiazdą wieczoru
Choć wczorajszy wieczór obfitował w wiele dobrych występów, w szczególności w emanujący energią koncert Agnieszki Chylińskiej, to najjaśniej zabłysnął jeden z prowadzących - Jan Pirowski. W pewnym momencie bowiem pokusił się o niewybredny żart pod adresem współprowadzącej, Agnieszki Woźniak-Starak.
Ta w pewnym momencie zapytała się go, czy w latach 90. w ogóle był już na świecie. Pirowski wypalił, że musiał być, bo pamięta, że jego koleżanka już wtedy była w telewizji, tym samym wytykając jej wiek.
Krzysztof Skórzyński zaśpiewał z Kupichą
Zespół “Feel” rozpoczął swój występ od największego przeboju w swoim repertuarze, czyli “Gdy jest już ciemno”. Kupicha swoim mocnym jak dzwon głosem rozgrzał publikę na tyle, że nie wszyscy byli w stanie się opamiętać. Jedną z takich osób okazał się Krzysztof Skórzyński, na co dzień ułożony dziennikarz i prowadzący “Dzień Dobry TVN”.
Mężczyzna chwycił za mikrofon i wparował na scenę w trakcie ostatniego refrenu. Niewiele robiąc sobie w trwającego koncertu, stwierdził, że to jego marzenie i zaczął śpiewać razem z Kupichą, którego także czule wytulił. Widać było po nim dziecięcą wręcz radość.