"Rolnicy. Podlasie": dziennikarkę zatkało, gdy usłyszała, po co w domu Emilki gromadzą się sąsiedzi w święta
Emila Korolczuk to bohaterka programu "Rolnicy. Podlasie", która postanowiła otworzyć się na temat swoich tradycji podczas świąt Wielkanocnych. Okazuje się, że nie idzie do kościoła, aby poświecić pokarm w koszyczku, razem z bliskimi gromadzą się w innym miejscu.
Co region to inny zwyczaj, młoda kobieta zdradziła, że przygotowania do świąt w jej domu rozpoczynają się kilka tygodni przed. Tak jak w wielu polskich domach jest to jeden z najważniejszych dni w roku.
Emilia Korolczuk z "Rolnicy. Podlasie" opowiada o świętach Wielkanocnych
Okres świąteczny na Podlasiu to czas spędzony wyłącznie z rodziną, prace w gospodarstwie są ograniczone do minimum, by móc wspólnie cieszyć się magią świąt. Korolczuk zapewnia, że w ciągu lat wszystkie tradycje w jej domu zostały zachowane.
– Mocno celebrujemy święta. Dwa, trzy dni przed Wielkanocą staramy się odpuścić wszelkie poważniejsze prace w gospodarstwie, wcześniej szykujemy wszystkie pasze, nie mielimy zboża, staramy się nie uruchamiać maszyn, które nie są nam wtedy konieczne. Szykujemy też większe ilości jedzenia dla zwierząt , po to, żeby w trakcie świąt tylko wyjść, rozdać je i wrócić do stołu – wyznała w rozmowie z Aleksandrą Takarz dla kobieta.interia.pl.
Emilia Korolczuk zdradziła jak ksiądz świeci u nich koszyczki
Wielka Sobota kojarzy nam się z poświęceniem pokarmu w kościele, wiele polskich rodzin przygotowuje koszyczek, by móc w tym dniu odwiedzić świątynię Boga. Ksiądz w tym czasie święci ich pokarmy, aby następnego dnia mogli wspólnie przysiąść przy wielkanocnym śniadaniu. Okazuje się bowiem, że tradycja w rodzinie Emili Korolczuk wygląda o wiele inaczej.
–
Nie wozimy pokarmów do kościoła, ale zbieramy się wszyscy w jednym domu, najczęściej u sołtysa, czyli u mnie.
Kiedyś na środku pokoju rozstawiało się stół i wszyscy stawiali na nim swoje koszyczki. Przyjeżdżał ksiądz, święcił nam te pokarmy,
święcił domowników
–
zdradziła dalej w wywiadzie.
–
Pierwszy raz słyszę o podobnym zwyczaju! -
zdziwiła się dziennikarka.
Malowanie jajek na Podlasiu
Na Podlasiu wciąż obowiązuje stara metoda zdobienia jajek do święconki, jest to dość długi proces. Rozpoczyna się zbieraniem "skórki cebuli, które wykorzystują kolejno jako naturalny barwnik", a następnie powstają pisanki.
– Nie ma u nas tradycji wydrapywania pisanek czy malowania ich woskiem. Kiedyś próbowałam, ale uważam, że zdecydowanie piękniejsze są te proste, które robi babcia – dodała.
Źródło: kobieta.interia.pl.