Walczewski do końca tkwił w cieniu skandalu. „Kraków nie wybacza”
Marek Walczewski był ikoną polskiego kina. Aktor najbardziej znany był z roli aspiranta Stępnia w serialu “13. posterunek”. Nie każdy wie, że ma za sobą burzliwą przeszłość, jeśli chodzi o życie prywatne. Odbiło się to na tym, jak wyglądał jego pogrzeb. Tego nikt nie przewidział.
Życie i kariera Marka Walczewskiego
Zadebiutował w 1960 roku na deskach Teatru Słowackiego w Krakowie w sztuce “Sławna historia o Troliusie”. Zagrał na wielu scenach, a przez trzy dekady utrzymał się w warszawskim Teatrze Dramatycznym . Wystąpił w kilkudziesięciu tytułach filmowych i serialowych, a jego ikoniczna rola aspiranta Stępnia w “13. posterunku” została zapamiętana na długie lata .
Jego życie uczuciowe nie było zbyt spokojne. W 1961 roku poślubił Annę Polony, niezwykłą ikonę aktorstwa . Po 13-letnim małżeństwie Marek Walczewski podjął jednak poważną decyzję. Podczas prób do spektaklu “Desperaci” poznał Małgorzatę Niemirską , znaną z roli telegrafistki Lidki w tytułu “Czterej pancerni i pies”. To dla niej zdecydował się porzucić pierwszą żonę, a okoliczności tego zdarzenia wzburzyły polskim światem artystycznym . Jednak para, od ślubu w 1974 roku, była razem aż do śmierci aktora.
Marek Walczewski zapadł na poważną chorobę
Przyszłość aktora malowała się w ciemnych barwach. Wszystko za sprawą poważnej choroby, przez którą gasł z dnia na dzień . W 1994 roku zdiagnozowano u niego Alzheimera. Wiedział o nim już wtedy, gdy dostał rolę w “13. posterunku”, przez co, pomimo olbrzymich wysiłków, miał trudności z poprawnym odegraniem swoich scen. W pewnym momencie zaczął mieć również problemy z wysławianiem się oraz dostał specyficznych tików.
Od 2003 roku Marek Walczewski przestał pojawiać się w teatrze , a rok później został umieszczony w ośrodku specjalistycznym pod Warszawą. Było to związane z coraz częstszymi wypadkami, które się mu przydarzały. Jednym z nich było nawet wzniecenie pożaru . Ostatecznie, po latach walki z chorobą, aktor zmarł w 2009 roku, skończywszy 72 lata .
To się wydarzyło na pogrzebie Marka Walczewskiego
Ostatnie pożegnanie zostało zaplanowane na 1 czerwca 2009 roku w kościele pw. św. ap. Piotra i Pawła w Pyrach w okolicach Warszawy. Ciało zmarłego artysty zostało złożone na cmentarzu w rodzinnym grobie Małgorzaty Niemirskiej . Pomimo tego, że ceremonia była niezwykle wzruszająca, zauważono nieobecność pewnych kluczowych osób .
Zabrakło współpracowników Marka Walczewskiego ze Starego Teatru, a więc między innymi Jerzego Stuhra, Jerzego Treli oraz Jana Nowickiego . Z tego też powodu druga żona artysty została zapytana o okoliczności takiej decyzji. Jej słowa dobitnie potwierdziły to, co każdy podejrzewał .
“Bo Kraków jest pamiętliwy i nie wybacza”
- stwierdziła aktorka.
Myślicie, że dobrze postąpili?