Olek Sikora zaliczył podwójną wpadkę w „Pytaniu na śniadanie”. Reakcja zaskakuje
Olek Sikora zaliczył nie jedną, lecz dwie wpadki na żywo w „Pytaniu na śniadanie”. Zaproszone do studia ekspertki były skonsternowane, ich miny mówiły same za siebie. Wszystko zrzucono na złe oświetlenie.
W weekend w „Pytanie na śniadanie” powitali nas Olek Sikora i Małgorzata Tomaszewska, a jeden z pierwszych segmentów dotyczył szczególnego tematu w obliczu nadchodzącej zimy.
W sobotni poranek nie tak łatwo się rozbudzić — prowadzący śniadaniówki nieraz się o tym przekonali. Jedak dziś lubiany gospodarz dobitnie poznał, co to znaczy. Zaliczył podwójną wpadkę zanim jeszcze rozpoczął rozmowę.
„Pytanie na śniadanie”: Olek Sikora zaliczył wpadkę. Sekundę później znów musiał przepraszać
Choć prowadzący programu „Pytanie na śniadanie” na antenie zawsze wyglądają świeżo i rześko, zabójczo wczesna pora nie zawsze im sprzyja. Kilka tygodni temu kamera przyłapała Tomasza Kammela, który bez skrępowania drzemał na kanapie, a i całej ekipie nie starczyłoby rąk i nóg, by policzyć na palcach wpadki, jakie rozgrywały się o poranku.
Tym razem nie jedną, a dwie wtopy na raz zaliczył Olek Sikora. Prezenterzy mieli poruszyć temat światła, które jest niezwykle ważne dla naszego samopoczucia, zwłaszcza, gdy tego dziennego z dnia na dzień mamy coraz mniej. Ekranowy partner Tomaszewskiej nie był chyba jeszcze do końca obudzony, kiedy przedstawiał rozmówczynie.
– Maja Herman, psycholog i psychoterapeuta, bardzo często z nami jest… coś powiedziałem źle? – urwał widząc, że gościni ledwo powstrzymuje się przed komentarzem.
– Fantastycznie, tylko wolałabym być psychiatrką jednak – poprawiła ze śmiechem.
Wpadka wynikała co prawda z błędu w scenariuszu, jednak okazało się, że pomylenie profesji nie było jeszcze ostatnim słowem prezentera. Zawstydzony Olek Sikora przeprosił i zabrał się do przedstawiania drugiej z ekspertek. Tu barierą dla zaspanego umysłu okazało się nazwisko.
Projektantka wnętrz nie wiedziała, jak zareagować, słysząc niepewne „Wileńwszczyc”.
– Dzień dobry, Wilniewczyc, poprawiam również – odpowiedziała z wyrozumiałością.
Tomaszewska wybuchła śmiechem, a jej partner stracił do siebie cierpliwość.
– Ja nie wiem, słuchajcie, no, która jest godzina! – wołał, a rozbawione gościnie podsumowały obie wtopy, jako wynik nieodpowiedniego światła w studio.
Gospodarz „Pytania na śniadanie” zawyrokował, że do godziny dziewiątej nie bierze się już za przedstawianie. Niestety, postanowienia nie udało mu się spełnić. Jakiś czas później z gromkim „do odważnych świat należy” przedstawił, tym razem poprawnie, dekoratorkę Monikę Olesińską.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum: