Nie żyje legenda. Grał i śpiewał, fanom zabrakło tchu z rozpaczy
Nie żyje jeden z najbardziej znanych amerykańskich kompozytorów i piosenkarzy, a także popularny aktor filmowy. Zmarł w sobotę w wieku 88 lat w swoim domu na hawajskiej wyspie Maui. Fani artysty są zrozpaczeni, nie mogą pogodzić się ze stratą tak wybitnej postaci. Okoliczności jego śmierci są zastanawiające.
Nie żyje legendarny muzyk
Kris Kristofferson był legendarnym kompozytorem, autorem tekstów a także wykonawcą muzyki folk i country. Po wyjściu z wojska, w 1965 miał podjąć pracę jako nauczyciel akademicki na West Point, zanim wyjechał na wakacje do Nashville, gdzie zetknął się z nurtem muzyki country.
I tak się zaczęło. Do jego utworów należą m. in. takie hity jak "Help Me Make It Through te Night", który zdobył prestiżową nagrodę Grammy, jak również "For te Good Times" i "Sunday Mornin' Comin' Down".
Urodził się 22 czerwca 1936 roku w Brownsville. W 1985 dołączył także do innych artystów country, Waylona Jenningsa, Williego Nelsona i Johnny’ego Casha, tworząc grupę muzyki country The Highwaymen.
Nie żyje aktor Adan Canto z "X-Men". Miał 42 lata i chorował na rzadki nowotwór Nie żyje muzyk jazzowy Lesław LicKris Kristofferson był także aktorem
Kristofferson był także popularnym aktorem. Wystąpił w takich filmach jak "Alicja już tu nie mieszka" z 1974 roku, w reżyserii Martina Scorsese, w duecie z Ellen Burstyn. Miał okazję grać także w towarzystwie Barbry Streisand. W Jednej z najpopularniejszych produkcji z jego udziałem, czyli filmie “Konwój”, odegrał brawurową rolę kierowcy ciężarówki uciekającego przed szeryfem, który rządził w lokalnej społeczności.
Na razie nie wiadomo, jakie są przyczyny śmierci gwiazdy
O śmierci poinformowała w niedzielę rzeczniczka rodziny zmarłego, Ebie McFarland. Przyczyna śmierci na ten moment nie jest znana. Artysta zmarł w swoim domu na hawajskiej wyspie, w otoczeniu najbliższych.
W komentarzach posypały się kondolencje i słowa niedowierzania wobec tego niezwykle smutnego wydarzenia. Fani artysty są prawdziwie poruszeni. Trudno im uwierzyć, że jednocześnie stracili wybitnego aktora i muzyka.