Miał spotkać się oko w oko z Grzegorzem Borysem. Wstrząsające, co przekazał. "Nie zaufałem tej osobie"
Wciąż trwają poszukiwania Grzegorza Borys, który jest oskarżony o zabójstwo swojego 6-letniego synka. Mężczyzna prawdopodobnie ukrywa się gdzieś w okolicznych lasach. Teraz na jaw wyszła relacja świadka, który mógł się z nim spotkać.
Grzegorz Borys nie będzie łatwy do schwytania
Poszukiwany jest czynnym żołnierzem, więc może pochwalić się świetną sprawnością fizyczną. Jego znajomi twierdzą, że był w stanie na raz przebiec nawet 40 kilometrów. Mało tego, jest hobbystą sztuki przetrwania. Jeden z sąsiadów opowiadał, że Borys potrafił na kilka dni zaszyć się w lesie.
Ma więc wszelką wiedzę, umiejętności i sprzęt, by móc ukrywać się w gąszczach naprawdę długo. Właśnie dlatego służby wyjątkowo poważnie podeszły do poszukiwań. Już oddelegowano do tego zadania ponad 1000 funkcjonariuszy, w tym jednostki specjalne z psami tropiącymi i nurkami.
Szokujące słowa znajomego Grzegorza Borysa. „Bzdura i tyle”, rzucają zupełnie nowe światło na śmierć Olusia?Grzegorz Borys uciekł do lasu
Pierwsze poszlaki faktycznie sugerowały, że Grzegorz Borys mógł uciec do pobliskiego lasu. Rankiem, niedługo przed odkrycie zbrodni, której miał się dopuścić, lokalny monitoring nagrał go, jak pośpiesznie kierował się w stronę leśnej kapliczki.
Tamto miejsce zostało już pieczołowicie przeszukane. Psy faktycznie wywęszyły trop poszukiwanego, ale ten ostatecznie się urwał i akcja spełzła na niczym. Służby wciąż jednak przeczesują inne, podobne miejsca.
Grzegorz Borys natrafił na świadka?
“Fakt” dotarł do mężczyzny, który w dzień zbrodni, w okolicach godziny jej zgłoszenia spacerował po jednym z okolicznych lasów. Jak przyznał potencjalny świadek, natrafił na tajemniczego człowieka, ubranego podobnie jak poszukiwany. Wtedy jednak jeszcze nie wiedział o całym zdarzeniu, więc tak bardzo się na mężczyźnie nie skupił.
Niemniej człowiek ten wydał mu się nieco przerażający, dlatego spacerowicz postanowił zboczyć z trasy, by nie skonfrontować się z nieznajomym. Co ciekawe, tamten również miał zmienić kierunek, w którym szedł, gdy dostrzegł inną osobę. Nie ma jednak pewności, że to był akurat Grzegorz Borys.
On się wycofał, ja się wycofałem, bo do końca nie zaufałem tej osobie
Źródło: Fakt