Marcin Bosak stanął w obronie syna, został dotkliwie pobity. Napastników było kilku
Fani Marcina Bosaka, którzy odwiedzili jego media społecznościowe, mogli się nieźle przestraszyć. Ich oczom ukazała się bowiem mocno poobijana twarz aktora. Choć można było pomyśleć, że to filmowa charakteryzacja, niestety obrażenia były prawdziwe.
Artysta w krótkim nagraniu wyjaśnił, co się stało. Zaapelował też do policji. Nie był do końca zadowolony z jej reakcji.
Marcin Bosak został pobity
Jak wytłumaczył aktor, dziś jego syn omal nie został przejechany przez kierowcę Ubera. Bosak nie zamierzał puścić tego płazem, dlatego chciał rozmówić się z prowadzącym auto mężczyzną. Ten niestety nie szukał pokojowego rozwiązania. Doszło do szarpaniny, która przerodziła się w bójkę.
Co gorsza, szybko okazało się, że kierowca miał nieopodal kolegów, którzy przyszli mu z odsieczą. Marcin Bosak nie był w stanie przeciwstawić się im wszystkim, dlatego, jak sam przyznał “dostał solidne bęcki”.
Jakie obrażenia ma Marcin Bosak?
Twarz Marcina Bosaka wskazywała na to, ze wcale nie przesadził on z kolokwialnym opisem tego, co zaszło. Na jego czole już zdążył wyskoczyć niemałych rozmiarów guz, a podobny zaczynał rosnąć na policzku. Dodatkowo artysta miał obitą szczękę i nadszarpnięte ucho.
Pokazując swoje obrażenia do kamery telefonu, przy okazji apelował do policjantów. Jak przyznał, zgłosił sprawę już pół godziny wcześniej, a mimo to nikt jeszcze nie przyjechał na miejsce, by mu pomóc.
Marcin Bosak apeluje do Ubera
Później Marcin Bosak nagrał jeszcze jedną relację, tym razem już wprost z komendy policji. Przyznał, że właśnie składa zeznania. Ewidentnie nie zamierza tej sprawy odpuszczać. Przy okazji zaapelował do pracodawców, którzy zatrudniają w Uberze kierowców. Był bardzo dosadny.
- Drodzy szefowie i szefowe Ubera, powiem tak: Zatrudniacie przestępców i bandytów — mówił wyraźnie poirytowany i zmęczony aktor.
Biuro Prasowe Uber już przyjrzało się całej sprawie i wydało oświadczenie:
- Firma Uber ma politykę zerowej tolerancji dla przemocy. Jakiekolwiek agresywne zachowanie, spowodowane przez kierowcę lub pasażera, jest nie do przyjęcia i traktujemy je niezwykle poważnie, włącznie z możliwością trwałego zablokowania dostępu do aplikacji dla potencjalnego sprawcy.
Gdy dowiedzieliśmy się o tej sytuacji, natychmiast podjęliśmy czynności wyjaśniające oraz współpracę z Komendą Stołeczną Policji. Po dokładnej analizie udało się ustalić, że sytuacja miała miejsce poza platformą Uber - czytamy w oświadczeniu Biura Prasowego Uber.
Zobacz zdjęcia: