Łukasz Nowicki i jego żona przeżyli trudne chwile. Para straciła dziecko
Łukasz Nowicki znany jest jako wiecznie uśmiechnięty prezenter. Niewielu wiedziało jednak, że parę lat temu przeżył prawdziwą tragedię.
O wszystkim opowiedziała jego żona, Olga, w szczerej rozmowie z Katarzyną Burzyńską-Sychowicz pracującą dla nowego serwisu parentingowego Anny Lewandowskiej, BabyByAnn.
Łukasz Nowicki i jego żona, Olga, przed laty przeżyli niewyobrażalną tragedię. Jak wyznała kobieta w wywiadzie z Katarzyną Burzyńską-Sychowicz dla serwisu BabyByAnn, para straciła dziecko w niezwykle przykrych okolicznościach.
Łukasz Nowicki i jego żona przeżyli wielką stratę. Przed laty Olga Nowicka poroniła
Oboje małżonków wybrało się na wywiad, ale to właśnie na Oldze spoczął ciężar opowiedzenia o trudnych momentach z przeszłości.
Para miała już dzieci z poprzednich związków – Łukasz syna Piotra, a Olga, również syna, Zacharego. W 2018 roku ich rodzina powiększyła się o małą Józefinę.
– Jak się poznaliśmy, oboje już byliśmy rodzicami. A o naszym wspólnym dziecku dowiadywaliśmy się dwa razy. Raz poroniłam – opowiadała Nowicka.
W ciążę miała zajść niedługo po zaręczynach.
– Byłam podekscytowana i szczęśliwa, że tak szybko się udało i w takich okolicznościach. Szybko podzieliliśmy się dobrą nowiną z rodziną i przyjaciółmi; jakbyśmy od początku założyli, że wszystko będzie w porządku i że nie ma ryzyka… Potem przyszedł trudny i bolesny czas, rozczarowanie, strata… – mówiła.
Łukasz Nowicki opowiedział o narodzinach córeczki, a jego żona – o obawach przed zajściem w ciążę
Po tym trudnym wydarzeniu Nowicka obawiała się ponownego zajścia w ciążę.
– Rok później ponownie zaszłam w ciążę. Oprócz radości od razu pojawił się lęk i niepewność. Pomimo szczęśliwego zakończenia, to był dla mnie trudny i stresujący czas – twierdziła.
– Dostałam bolesną lekcję od życia. Będąc w ciąży z Józią, do końca wiedziałam, że happy end niekoniecznie musi być nam dany. Było mi trudno. Dwa razy doświadczyłam ataków lęku, coś mnie zabolało, a ja gnałam z Łukaszem w środku nocy do szpitala, przekonana, że dzieje się coś złego. Bałam się, że stracę kolejną ciążę – tłumaczyła.
Nowicki opowiedział zaś o narodzinach maleńkiej córeczki.
– Miałem 44 lata. Przytuliłem ją, wiedziałem, że mnie potrzebuje i głęboko oddychaliśmy w ciszy i spokoju. Na pewno nie było tak, że leciały mi łzy: Boże, mam córkę! Nie. Bardziej czułem odpowiedzialność i miałem świadomość, że to bardzo ważna dla niej chwila i muszę dać jej jak najwięcej ciepła – tak byłem zaprogramowany – opowiadał, śmiejąc się przy tym, że Józefina wyrosła na śmiałą chłopczycę.