Koszmarne, do czego doszło 1300 metrów przed miejscem tragedii Patryka Perettiego i pasażerów. Wyszło na jaw
Wczoraj tuż po pogrzebie Patryka Perettiego prokuratura oficjalnie potwierdziła krążące już dobę wcześniej doniesienia. Przy okazji wyjawiła inne, mrożące krew w żyłach fakty z tamtej feralnej nocy. Dlaczego syn celebrytki wsiadł za kółko?
Patryk Peretti prowadził pod wpływem alkoholu
Badania toksykologiczne ofiar dały wstrząsające rezultaty. Trzech z czterech mężczyzn znajdujących się w aucie było pijanych, a najbardziej ten, który siedział za kierownicą maszyny. Wedle doniesień Patryk Peretti miał bowiem 2,3 promila we krwi.
Tylko jedna z ofiar była trzeźwa. Nasuwa się więc pytanie: “Dlaczego ta osoba nie prowadziła?” Jak udało się ustalić prokuraturze, trzeźwy mężczyzna faktycznie przez pewien moment kierował autem. Do czasu.
Sylwia Peretti trzymała TO w dłoniach podczas pogrzebu, musiało wiele znaczyć dla jej syna. Szok i rozpaczPatryk Peretti zamienił się z kolegą
Dzięki nagraniom z monitoringu funkcjonariusze otworzyli dokładnie całe zdarzenie. Jak się okazało, na 1300 metrów przed miejscem feralnego zdarzenia auto zatrzymało się, a trzeźwy mężczyzna ustąpił miejsca pijanemu Perettiemu za kierownicą. Moment później doszło do tragedii.
Prawdopodobnie nie uda się już dociec, dlaczego doszło do takiej zamiany. Czy Peretti wymusił prowadzenie własnego auta? Może powód był inny? Dlaczego w takim razie inni pasażerowie nie wysiedli i nie zamówili taksówki? Tego już raczej nigdy się nie dowiemy.
Pogrzeb Patryka Perettiego
O tym, że Peretti prowadził pod wpływem alkoholu, nieoficjalnie wiadomo było już przed jego pogrzebem. Mimo to uszanowano żałobę rodziny i ceremonia odbyła się bez ekscesów. Ci, którzy zabierali głos, nie chcieli oceniać młodego mężczyzny, a po prostu należycie go wspomnieć.
Na wydarzeniu zebrały się setki żałobników. Kondukt maszerujący za urną z prochami zmarłego ciągną się w zasadzie przez cały cmentarz. Rodzina mogła być naprawdę poruszona takim widokiem.