Kontrowersyjny influencer wystąpił w "Dzień Dobry TVN". Nie wyszło mu to na dobre
Kontrowersyjny influencer znalazł się pod lupą polskich mediów. W “Dzień Dobry TVN” wyemitowano materiał o działalności Jelly Frucika. 19-latek nie spodziewał się tego, jaki wydźwięk będzie miał reportaż. Filip Nowak załamał się, w jego obronie musiała stanąć mama.
Popularny influencer pod lupą polskich mediów
Media społecznościowe są pełne niekontrolowanych treści, które trafiają do różnych grup odbiorców. Mimo działań moderatorów i sztucznej inteligencji, dzięki której materiały mają być analizowane pod kątem zgodności z regulaminem , niejednokrotnie zdarza się, że napotykamy na coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego. W ostatnim czasie do tej kategorii zakwalifikowano twórczość jednego z popularnych influencerów, który publikuje treści na platformie TikTok .
Jelly Frucik, a właściwie Filip Nowak, ma 19 lat i od pewnego czasu rozwija swoją karierę w mediach społecznościowych. Nastolatek zgromadził na swoim profilu ponad 700 tysięcy obserwujących, a jego publikacje są oglądane miliony razy . Jak zauważono, niejednokrotnie treści, które prezentuje, są dość kontrowersyjne, a jego publika składa się w dużej mierze z osób niepełnoletnich. Influencer znalazł się pod lupą polskich mediów .
Jelly Frucik pojawił się w materiale "Dzień Dobry TVN"
Kilka dni temu w programie “Dzień Dobry TVN” został wyemitowany reportaż traktujący o twórczości kontrowersyjnego influencera. Sam Jelly Frucik również się w nim pojawił i odpierał zarzuty o niestosowność treści, które publikuje na swoim profilu . Zwrócono uwagę między innymi na liczne wulgaryzmy, które trafiają do osób małoletnich, a także niebezpiecznych praktyk, takich jak spożywanie tabletki do zmywarki . To wszystko dzieje się w atmosferze codzienności szalonego nastolatka, który korzysta z życia i jest pełen poczucia humoru.
Ja nie muszę myśleć nad tymi rzeczami. Wchodzę na TikToka i od razu mam w głowie, co chcę robić. Z d*py to się wszystko bierze tak naprawdę - podsumował Jelly Frucik w rozmowie z “Dzień Dobry TVN”.
Jego postawa została skrytykowana w materiale przygotowanym dla programu śniadaniowego, wskazano przede wszystkim na potencjalne konsekwencje, które mogą dotyczyć dzieci oglądających tworzone przez influencera materiały.
On prezentuje bardzo wiele postaw, które są społecznie nieakceptowalne - wskazała. - Jest gotowy do poniżenia siebie i swojego otoczenia za pieniądze - dodała. - Specyfika wieku jego odbiorców jest taka, że będą mówić: "tak, zjadł kapsułkę, ma 700 tysięcy obserwujących, 2 miliony wyświetleń, zarabia pewnie kupę pieniędzy, to ja też taki będę" - ostrzegła psychiatrka Maja Herman w reportażu “Dzień Dobry TVN”.
ZOBACZ TEŻ: W sobotę rano widzowie TVP zrobią wielkie oczy. "PnŚ" pokaże to pierwszy raz
Tak Jelly Frucik zareagował na premierę materiału "Dzień Dobry TVN"
Jak się okazuje, influencer nie spodziewał się, że materiał, który przygotowano dla stacji TVN, będzie miał tak negatywny wydźwięk. Był bardzo zaskoczony tym, że w reportażu pokazano jego najgorsze oblicze, a, jak twierdzi, wycięto wszystko, co dobre . Podczas jednej z transmisji na żywo na platformie TikTok zalał się łzami.
Przedstawili mnie w ogóle w tym programie, wiecie, za taką największą patologię. Wszystkie te dobre urywki, które nagrywaliśmy, pousuwali, no i dali tylko te najgorsze. Żeby wszyscy ludzie, którzy mnie nie znają, wiecie, z live'ów i tak dalej, mieli mnie po prostu za najgorszą osobę - żalił się influencer.
Internauci podzielili się na dwa obozy. Jedna grupa osób zgadza się z wydźwiękiem materiału i uważa, że tego typu treści nie powinny znaleźć się w dostępie dla młodych osób . Inni jednak bronią Jelly Frucika, podkreślając, że w sieci można znaleźć zdecydowanie gorsze treści, które mogą wpłynąć na psychikę młodych osób . W obronę influencera włączyła się jego mama .
- To wy, rodzice, to od was wszystko jest. A nie, że to Filip szerzy to w Internecie. To ta stacja TVN coś pomyliła. I ten kurde śmieszny reporter, co ma dwójkę niby dzieci - mówiła na nagraniu opublikowanym na TikToku.
- I niby nie przeklina w domu, świętoszek - wtórował jej Jelly Frucik.