Groził, że wysadzi się w powietrze. Policja podaje dramatyczne szczegóły akcji pod pomnikiem. Chodzi o zawartość plecaka
W sobotę 14 października w samym centrum Warszawy doszło do niebezpiecznej sytuacji. Mężczyzna wszedł na szczyt Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku, po czym groził detonacją ładunku wybuchowego. Na Placu Piłsudskiego natychmiast pojawiła się policja. Szczegóły tego wydarzenia są zatrważające!
Niecodzienna scena w samym centrum Warszawy. Mężczyzna groził detonacją bomby
Dziś przed południem w Warszawie doszło do niespodziewanej sytuacji. Pewien mężczyzna wtargnął na sam szczyt Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku, który znajduje się na Placu Piłsudskiego, po czym zagroził, że wysadzi się w powietrze. Zamachowiec miał do połowy zasłoniętą twarz, w ręku trzymał niezidentyfikowany przedmiot, a na plecach miał założony plecak.
Na miejsce od razu wezwano odpowiednie służby. Interweniowały dwa zastępy straży pożarnej, grupa operacyjna miasta, kontrterroryści i negocjatorzy. Policja zmuszona była wyłączyć zagrożony obszar z ruchu.
Policja przesłuchała dziadka Krzysztofa Dymińskiego. Właśnie wydała się prawda o poszukiwaniach 16-latkaWstrząsające szczegóły akcji policji pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej w Warszawie
Choć dzisiejsza interwencja policji pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku w Warszawie wyglądała naprawdę groźnie, służbom udało się opanować sytuację. Po długich negocjacjach, ok. godz. 13, zamachowiec oddał się w ręce policji. Godzinę później, podczas konferencji, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji, podinsp. Sylwester Marczak opowiedział o szczegółach interwencji:
Pojawił się komunikat, który wskazywał na realne zagrożenie osób znajdujących się na Placu (Piłsudskiego - red.). Informacja została przekazana do dyżurnego policji i dotarła do Komendanta Stołecznego Policji. (…) Przeszliśmy na najwyższy poziom zabezpieczenia ze strony policji. Mówimy o setkach policjantów. Wszelkie procedury zadziałały. Gdy byliśmy gotowi, wykorzystano pojazd specjalistyczny, który dawał bezpieczeństwo policjantom i negocjatorom.
Jak zakończyła się akcja policji pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej w Warszawie?
Po zatrzymaniu mężczyzny, który na Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku w stolicy groził detonacją ładunku wybuchowego, zabezpieczono cały teren. Wówczas działania rozpoczął Wydział do Walki z Terrorem Kryminalnym, pojawiły się także psy policyjne.
Negocjacje przyniosły skutek. Mężczyzna zszedł, został obezwładniony przez policjantów, prowadzone są z nim czynności. Policja będzie ustalać motywy działania mężczyzny i dopiero wtedy będzie o nich informować. Przy pomniku został plecak mężczyzny. Tam są prowadzone działania przy użyciu robota i rentgena, tak, żeby wykluczyć, że plecak nie stwarza zagrożenia dla innych – skomentował podinsp. Sylwester Marczak.
To, jaka zawartość znalazła się w plecaku mężczyzny, przesądzi o tym, jaka kara będzie go czekać.