"Dziwne rzeczy" podczas debaty w TVP. To działo się za kulisami, widzowie nie mieli zielonego pojęcia
Za nami długo wyczekiwana debata TVP, w której wzięli udział liderzy wszystkich partii politycznych w naszym kraju. Niestety, dzień po burzliwej dyskusji polityków na jaw wychodzą zdumiewające fakty związane z wydarzeniem. Niewiarygodne, co działo się za kulisy.
Za nami burzliwa debata TVP z udziałem polskich polityków
W poniedziałkowy wieczór wszyscy Polacy mieli okazję dokładnie wysłuchać stanowiska każdej partii politycznej przed zbliżającymi się wielkimi krokami wyborami. W studiu ATM przy Wale Miedzeszyńskim spotkali się liderzy każdego ugrupowania: premier Mateusz Morawiecki, Donald Tusk, Szymon Hołownia, Krzysztof Bosak, Joanna Scheuring-Wielgus oraz Krzysztof Maj.
I choć internauci nie byli zachwyceni sposobem, w jaki tak ważne wydarzenie prowadził dziennikarz Telewizji Polskiej Michał Rachoń, okazało się, że nie jest to jedyny dziwny aspekt całego wydarzenia. Teraz na jaw wyszły zaskakujące rzeczy, jakie działy się za kulisami minionej debaty politycznej.
Czy Lara Gessler wyprowadzi się z Polski? Gwiazda jest oburzona, "bulwersujące, okropne"Niewiarygodne, co działo się za kulisami debaty TVP
Już na samym początku politycy mieli niemały kłopot z bezpiecznym dojazdem na miejsce spotkania. Droga, przy której znajduje się studio ATM została zablokowana przez odpowiednie służby, które nie rozpoznawały zgłoszonych wcześniej numerów rejestracyjnych samochodów liderów partii.
W związku z tym kłopot z dotarciem na miejsce miał między innymi kandydat Bezpartyjnych Krzysztof Maj. Drugą “ofiarą” był przedstawiciel Trzeciej Drogi - Szymon Hołownia, który w krytycznym momencie opuścił auto i dotarł na miejsce pieszo, o czym w rozmowie z Onetem wspomniała rzeczniczka Polski 2050 Katarzyna Karpa-Świderek
Policja nie chciała najpierw wpuścić szefowej sztabu i rzeczniczki, czyli mnie. Rozbiło się o telefon do organizatorów i interwencję u SOP. Trwało to dłuższą chwilę. Potem nie nie chcieli wpuścić Szymona Hołowni, mimo że mieli zgłoszone numery rejestracyjne wszystkich aut. Wysiadł z auta i poszedł jak normalny człowiek na debatę piechotą. Już po tym, jak lider był ma miejscu, po kolejnej mojej interwencji, SOP wpuścił jego kierowcę
To jednak wcale nie koniec zamieszania. Z doniesień świadków debaty wynika, że nie każdy polityk był tam traktowany na tym samym poziomie.
Nierówne traktowanie za kulisami debaty TVP?
Jak wyznał w jednym z wywiadów rzecznik prasowy Lewicy Marek Kacprzak - wszyscy uczestnicy debaty przedwyborczej mieli być na miejscu o godzinie 17:30, tak aby możliwe było ich przygotowanie przed wyjściem na wizję oraz odbycie próby mikrofonów. Niestety, szybko okazało się, że niektórzy liderzy nie zastosowali się do ogólnego nakazu.
Z doniesień rzecznika prasowego Lewicy wynika, że premier Mateusz Morawiecki przybył do studia ATM godzinę później, czyli o 18:30. Lider Prawa i Sprawiedliwości wbiegł w pośpiechu do środka, gdy reszta uczestników debaty TVP była już praktycznie przygotowana do wystąpienia.
Premier Morawiecki dotarł do studia na ostatnią chwilę. Pani poseł [Joanna Scheuring-Wielgus] już była podłączana do mikrofonów, gdy ktoś rzucił, że premier wreszcie dotarł. To było ok. 18:30. Widać niektórzy byli specjalnie traktowani
Źródło: fakt.pl