Dopiero co miał miejsce śmiertelny wypadek na A1, dzisiaj kolejna tragedia. Tym razem na A4
Polska jeszcze nie otrząsnęła się po tragedii z 16 września, kiedy krajem wstrząsnął kolejny horror. Ofiara chciała opuścić pojazd, chwilę później doszło do najgorszego. Media rozpisują się o śmiertelnym wypadku na autostradzie A4 w miejscowości Białobrzegi.
Najpierw A1, teraz A4 zablokowane przez śmiertelny wypadek
To niestety nie koniec ponurych wieści z polskich dróg. W połowie września na autostradzie A1 w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego doszło do tragedii, w której zginęła para oraz ich 5-letni syn.
Nie ma już wątpliwości — zawiniła zawrotna prędkość i brak jakiejkolwiek ostrożności ze strony kierowcy BMW, który po wypadku nie tylko nie udzielił uwięzionej w płonącym aucie rodzinie pomocy , ale zbiegł z miejsca zdarzenia i obecnie jest poszukiwany listem gończym w całej Europie.
Od katastrofy minęły już ponad dwa tygodnie. Teraz otrzymaliśmy informację o kolejnym dramacie.
Chciała wyjść z auta, chwilę później już nie żyła. Tragiczny wypadek na A4
Do kolejnej tragedii doszło nad ranem między węzłami Łańcut - Przeworsk na Podkarpaciu. W miejscowości Białobrzegi na trasie A4 najpierw doszło do kolizji dwóch aut. Dla RMF FM informację przekazał komisarz Wojciech Gruca KPP w Łańcucie:
W kierunku Przeworska jechały dwa pojazdy mercedes oraz seat. W pewnym momencie w tył jadącego seata uderzył mercedes. W wyniku tego uderzenia seat uderzył w bariery energochłonne i po odbiciu się zatrzymał się na pasie ruchu.
Niestety, nie był to koniec. W uszkodzonym seacie podróżowała 71-letnia kobieta. Nieświadoma zagrożenia, wysiadła z auta. To wtedy uderzył w nią pojazd marki Ford. Ze wstępnych doniesień wynika, że kierująca pojazdem 44-latka nie zauważyła człowieka na drodze.
Kolejna ofiara na polskiej drodze. Koszmarny wypadek na A4
Niestety, potrącenie okazało się śmiertelne. Na miejscu pojawiła się policja pod nadzorem prokuratora, a autostrada w kierunku Przeworska została zablokowana.
Jak podaje serwis Auto-Świat, wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Akcja i działania służb na miejscu trwały ok. sześciu godzin. Normalny ruch przywrócono ok. godziny dziesiątej.
Wciąż nieznane są szczegóły wypadku, nie wiadomo, dlaczego dostawczy mercedes wjechał w tył samochodu przed sobą. Zdjęcia z miejsca zdarzenia pokazują jednak, że różnica prędkości między pojazdami była znaczna, a minivan uderzył w barierki z ogromną siłą. Prawdopodobnie seat jechał znacznie wolniej, lub nawet zahamował, czego kierowca mercedesa nie zauważył w porę.