Dlaczego nie schwytano Grzegorza Borysa? Porażające doniesienia. "On już dawno z tego lasu się wydostał"
Cała Polska wstrzymała oddech, gdy gruchnęły tragiczne wieści z Pomorza. 44-letni Grzegorz Borys jest głównym podejrzanym w sprawie zabójstwa jego 6-letniego synka, Olusia. Wiele wskazuje na to, że mężczyzna zimną krwią zamordował dziecko, a następnie zbiegł do okolicznych lasów, gdzie skutecznie ukrywa się przed policją już od ponad tygodnia. Jednak czy na pewno właśnie tak wygląda sytuacja w Gdyni? Pewien weteran wojskowy ma na ten temat zaskakujące zdanie.
Różne spojrzenia nt. poszukiwań Grzegorza Borysa
Obława na Grzegorza Borysa trwa już ponad tydzień. Mężczyzna stał się najpilniej poszukiwaną osobą w całej Polsce za domniemane zabójstwo swojego 6-letniego synka Olusia, do którego doszło 20 października. Od tego czasu 44-letni wojskowy pozostaje nieuchwytny. Według coraz częściej pojawiających się w mediach komunikatów ma być uzbrojony i niebezpieczny.
Coraz więcej osób zastanawia się, dlaczego policji jeszcze nie udało się ująć Grzegorza Borysa? Funkcjonariusze przeczesują obecnie tereny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, jednak ich działania nie przyniosły do tej pory większego skutku, choć prowadzone są przez ok. 1000 funkcjonariuszy; zarówno z ziemi, jak i powietrza. Krzysztof Rutkowski jest niezadowolony z pracy śledczych , dlatego sam postanowił zaangażować się w sprawę i zaoferować nagrodę za informacje o mężczyźnie. Tymczasem na temat poszukiwań postanowił również wypowiedzieć się pewien weteran wojenny. Jego zdaniem 44-latka już dawno wydostał się z lasu.
Grzegorz Borys wydostał się z lasy?
Polacy zastanawiają się, dlaczego, mimo ubiegu całego tygodnia, policji jeszcze nie udało się ująć Grzegorza Borysa. Reporterka portalu gazeta.pl postanowiła na ten temat porozmawiać z osobą, która rzuciła na całą sprawę świeże spojrzenie. Weteran wojenny z Fundacji Stratpoints, Przemysław Wójtowicz, twierdzi, że Grzegorz Borys mógł już dawno zbiec z terenu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Na poparcie swoje tezy ma mocne dowody.
Ja już od dawna uważam, że on w tym lesie wcale nie siedzi. Znaleźć w dzisiejszych czasach kogoś w lesie za pomocą kamer i lornetek termowizyjnych czy dronów nie jest trudne. (…) Wiem, że za pomocą termowizji można bardzo szybko kogoś odnaleźć. I nie pomoże tutaj żadna kryjówka. Ja jestem wręcz pewien, że on nie siedzi w tym lesie. On już dawno z tego lasu się wydostał – tłumaczył weteran.
Trójmiejski Park Krajobrazowy, na terenie którego obecnie toczą się poszukiwania Grzegorza Borysa, mierzy aż 19 930 ha. Według weterana wojennego Przemysława Wójtowicza nie jest to jednak rozległy teren, jeśli wziąć pod uwagę, jakim sprzętem dysponują służby:
To nie jest wielki teren na możliwości dzisiejszych służb. Jestem pewien, że on już dawno ten las opuścił – stwierdził.
Czy Grzegorz Borys jeszcze żyje?
Wobec niepowodzenia służb w poszukiwaniach Grzegorza Borysa, na popularności rosną najróżniejsze teorie dotyczące tego, co stało się z mężczyzną. Twierdzenie Przemysława Wójtowicza o tym, iż 44-latek zbiegł z terenu Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego to nie jedyny prawdopodobny scenariusz. Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał portal Na Temat, Grzegorz Borys mógł równie dobrze popełnić samobójstwo.
Jestem przekonany, że policja robi wszystko, co może, żeby go znaleźć i na pewno go znajdzie. Pytanie, czy on jeszcze żyje? Być może targnął się na życie. Czasami jest tak, że w pierwszej próbie sprawcy uciekają, a potem po przemyśleniach decydują się na samobójstwo – powiedział gen. Adam Rapacki.
Na temat tej tezy wypowiedział się również wysoko postawiony funkcjonariusz policji.
A jeśli popełnił samobójstwo w ukrytym miejscu, to te poszukiwania mogą być jeszcze bardziej utrudnione. Scenariusze mogą być bardzo różne – dodał b. zastępca Komendanta Głównego Policji.
źródło: natemat.pl