Zmarł po zjedzeniu galarety z targowiska. Jak to się stało?
W województwie podkarpackim doszło do wielkiego nieszczęścia. Do szpitala trafiły trzy osoby z objawami silnego zatrucia pokarmowego. Jak się okazało, wszyscy zjedli wcześniej „swojskie” wyroby mięsne, które kupili na lokalnym targowisku w Nowej Dębie. Policja wydała specjalne ostrzeżenie, a rzeźnik ujawnił, dlaczego mogło dojść do zatrucia.
Mężczyzna zmarł po zjedzeniu galarety z targowiska
W wyniku zatrucia zmarła jedna z osób, które trafiły do szpitala . Mężczyzna miał 54 lata. Pozostałymi ofiarami są dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat , które są hospitalizowane w Krakowie oraz w Nowej Dębie. Stan całej trójki w chwili trafienia do szpitala był bardzo ciężki.
W związku ze sprawą Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wystosowało specjalny apel do mieszkańców kilku powiatów na Podkarpaciu , rozsyłając go za pośrednictwem pilnego alertu SMS. W wiadomości można było przeczytać ostrzeżenie, by nie spożywać mięsa zakupionego na targowisku w Nowej Dębie .
Uwaga! Nie jedz mięsa z targowiska w Nowej Dębie (powiat tarnobrzeski). Wysokie ryzyko zatrucia zagrażającego życiu. Jeżeli masz objawy zatrucia – dzwoń na 112.
Zatruta galareta z targowiska. Trwa śledztwo
Jak się okazało, produkty, które doprowadziły do zatrucia u trzech osób, z których jedna niestety zmarła, zostały sprzedane na targowisku w Nowej Dębie w sobotę 17 lutego. Sprzedawcami produktów było małżeństwo, które handlowało „swojskimi” wyrobami wiejskimi sprzedawanymi z samochodu przy targowisku . W ich ofercie znalazła się między innymi galareta garmażeryjna . Produkty prawdopodobnie były skażone . Małżeństwo zostało zatrzymane przez policję i przebywa w areszcie. W związku ze sprawą prowadzone jest dochodzenie . Jak wyszło na jaw, małżonkowie chcieli w ten sposób podreperować rodzinny budżet.
Przyznali się, że hodują trzodę i dla podreperowania budżetu domowego wyrabiają wędliny, które sprzedawali na terenie Nowej Dęby – przekazała podinspektor Beata Jędrzejewska-Wrona, rzeczniczka Komendy Policji w Tarnobrzegu „Polskiej Agencji Prasowej”.
ZOBACZ TEŻ: Kupił w Biedronce zwykłą mąkę. Mało nie zemdlał, gdy zajrzał do środka
Rzeźnik ujawnia, co mogło spowodować zatrucie
W związku ze sprawą wypowiedział się pewien rzeźnik, który chciał pozostać anonimowy. W rozmowie z „Super Expressem” opowiedział, co mogło doprowadzić do zatrucia . Jego opowieść może zmrozić krew w żyłach. Zgodnie z jego wypowiedzią wśród możliwych odpowiedzi znajduje się salmonella, świński jad, a nawet… brud .
Salmonella, świński jad albo co najgorsze po prostu brud. Brak należytej obróbki termicznej i niezachowanie najwyższych standardów sanitarnych. Jeżeli mówimy o galarecie, którą się robi m.in. ze świńskich głów i nóg, to pamiętajmy, że trzeba użyć czegoś, co sprawi, że ten produkt stężeje. To może być brudne albo złej jakości.
Zdaniem rzeźnika, w przypadku przygotowania takich produktów, nie trzeba wiele, by wprowadzić do nich coś, co może przyczynić się do poważnych kłopotów u osoby, która je zje:
Wszystko tam mogło być zabrudzone – od foremek po składniki albo nawet sam produkt. Pamiętajmy, że nogi wymagają odpowiedniego mycia. Na każdym etapie mogły się dostać jakieś bakterie, a brak higieny i odpowiedniej obróbki termicznej mogło spowodować to, co się stało.
Źródło: Super Express, PAP