Zginęła z dzieckiem w wypadku. Przykre komplikacje w śledztwie ws. śmierci projektantki gwiazd
Trwa badanie okoliczności tragicznego wypadku, w którym zginęła ceniona polska projektantka Agnieszka Guz. W wypadku śmierć poniósł także jej 15-letni syn, oraz kierowca tira, który wjechał w samochód projektantki. Występują problemy z przesłuchiwaniem kluczowych świadków.
Jak doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła Agnieszka Guz?
Agnieszka Guz podróżowała razem z rodziną w kierunku Gdańska. Tragedia wydarzyła się w środę, 18 września, na trasie S7, niedaleko miejscowości Pawłowo pod Olsztynem. Przed godziną 10 ciężarówka z impetem uderzyła w osobowe Volvo stojące na poboczu.
Wówczas Agnieszka Guz, jej syn Tytus oraz 37-letni kierowca ciężarówki, zginęli na miejscu. Wypadek przeżyli 52-letni kierowca osobówki oraz 11-letnia dziewczynka. Poszkodowani trafili do szpitala. Trwa śledztwo w tej sprawie.
Uratował 17 dzieci, sam przypłacił to życiem. Nie żyje polski trener Jackowski przestrzega. Chodzi o naszych sąsiadów. Wizja przyprawia o ciarkiTrwa postępowanie w sprawie wypadku Agnieszki Guz
Młodszy aspirant Jacek Wilczewski, z biura prasowego komendy w Olsztynie, przekazuje, jak jego zdaniem może wyglądać postępowanie w sprawie wypadku Agnieszki Guz.
Przyczyna wypadku będzie wyjaśniona w toku śledztwa, prowadzonego przez prokuraturę. Z mojego doświadczenia wynika, że będzie powołany biegły w zakresie bezpieczeństwa komunikacji i to on na podstawie wszystkich zebranych dowodów, śladów z miejsca zdarzenia, przesłuchań świadków, czyli całego zgromadzonego materiału, będzie mógł wydać opinię co do przyczyny tego zdarzenia. Natomiast na tę opinię będziemy musieli poczekać i też nie ma gwarancji, że będzie ona jednoznaczna - przekazał policjant w Fakcie
Występują jednak pewne komplikacje, które utrudniają dalszy sprawny tok śledztwa. Chodzi o zeznania kluczowych świadków.
ZOBACZ TEŻ: Eksperci się mylili. Te dzielnice może zalać w Warszawie
Policja musi przesłuchać wszystkich świadków wypadku
Młodszy aspirant Jacek Wilczewski wyjaśnił, że bardzo trudno się domyślić, dlaczego doszło do tragicznego wypadku i czemu kierujący ciężarówką z naczepą nie zauważył, że na poboczu stoi auto.
Relacje świadków do tej pory były niejasne z tego względu, że każdy w szoku, prawdopodobnie, zapamiętał te wydarzenia trochę inaczej. Te osoby są systematycznie wzywane i przesłuchiwane już procesowo, w charakterze świadków. Poza tym docieramy też do ludzi, którzy w tamtym czasie mogli jechać tą trasą i przypadkowo zarejestrować wypadek - podkreślił policjant w Fakcie
Policjanci mają pewność co do tego, że dwie osoby znajdowały się poza samochodem: Agnieszka Guz i jej syn. Co do 11-letniej dziewczynki nie ma już takiej pewności. Na tę chwilę występują pewne trudności w przesłuchiwaniu kluczowych świadków.
Dziewczynka będzie musiała być przesłuchana w obecności psychologa. Natomiast zdrowie drugiego świadka nie pozwala jeszcze na przeprowadzenie przesłuchań.
Na razie stan zdrowia mężczyzny nie pozwala na to, żeby go przesłuchać, więc kluczowe pytania dopiero zostaną mu zadane - poinformował policjant