Zatrważające informacje o chorobie Jacka Łągwy z Ich Troje. Skutki odczuwa do dziś
Kilkanaście lat temu Jacek Łągwa z „Ich Troje” otarł się o śmierć. W niedawnym wywiadzie znów opowiedział o poważnej chorobie. Okazuje się, że miała dla niego przykre skutki, które odczuwa do dziś.
Choć w momencie, kiedy „Ich Troje” było u szczytu sławy Jacek Łągwa pozostawał w cieniu pozostałych członków, nie można zaprzeczyć, że był jednym z najbardziej utalentowanych muzyków na scenie. Dziś gwiazdor ma 52 lata i jest uważany za multiinstrumentalistę oraz świetnego kompozytora i aranżera.
Spróbował nawet swoich sił w aktorstwie i jeszcze zanim na jego drodze stanęli Michał Wiśniewski i Mandaryna, zagrał w takich produkcjach, jak „Pogrzeb świerszcza”, czy „Niezwykłe przygody Pana Kleksa” Teatru Telewizji.
Jacek z „Ich Troje” musiał natychmiast przejść zabieg. Skutki choroby towarzyszą mu do dziś
Kilkanaście lat temu Jacek Łągwa usłyszał przykrą diagnozę. Właśnie rozstał się z żoną i zaczął układać sobie życie ze znacznie młodszą Karoliną, kiedy okazało się, że jego życiu grozi niebezpieczeństwo. Po wspólnym pobycie na Kubie gwiazdor „Ich Troje” nieoczekiwanie dostał potężnego bólu głowy. W kilku szpitalach odesłali go z kwitkiem, jednak badania wreszcie wykazały wstrząsające wyniki.
– Zrobili tomografię i okazało się, że mam tętniaka wielkości fasoli. Od razu zabronili mi wstawania z łóżka. […] A wcześniej przez tydzień zupełnie się nie oszczędzałem. Nawet na wódeczkę sobie poszedłem i imprezowałem do szóstej rano. Jak neurochirurdzy o tym usłyszeli, stwierdzili, że nie powinienem tego przeżyć. Powiedzieli, że już po pierwszym ataku powinienem być operowany. A to, że po dużej „bani” jeszcze żyłem, określali jako cud – mówił w rozmowie z „Super Expressem” w 2008 roku.
Ostatnio muzyk znów udzielił wywiadu, w którym zdradził szczegóły choroby. Mówił m.in. o tym, że z początku podejrzewał u siebie malarię, lecz w szpitalu zakaźnym usłyszał, że po tak krótkim czasie od powrotów nie ma prawa czuć takich objawów. Z kolei lekarz pierwszego kontaktu podejrzewał grypę kolumbijską i po prostu dał mu leki przeciwbólowe. Dopiero kiedy objawy nie ustąpiły, zlecono punkcję kręgosłupa.
Opowiedział także o tym, że nigdy nie mógł do końca zapomnieć o tym, co się stało. Choć tętniak został usunięty, Jacek do dziś odczuwa skutki choroby i operacji, które odzywają się w trakcie codziennych czynności.
– Czasem oko zezuje mi po tej stronie, po której byłem krojony. Ale lekarz uprzedzał mnie, że tak może być. Poza tym miewam problemy z koordynacją prawej i lewej ręki, gdy gram na pianinie czy gitarze. Na szczęście, jest to do opanowania.
Wyświetl ten post na Instagramie
Artykuły polecane przez redakcję Lelum: