Wtopa na lotnisku. Tak powitano polskich piłkarzy w Warszawie o 2 w nocy. Ale sceny
Przygoda polskiej reprezentacji na Euro 2024 dobiegła końca. Drużyna Michała Probierza nie pokazała pełni swoich możliwości, i zajmując ostatnie, 4. miejsce w grupie D. Jednak w myśl powiedzenia “dumni po zwycięstwie, wierni po porażce” kibice okazywali wsparcie biało-czerwonym do samego końca. Tłum fanów zebrał się również na lotnisku, by powitać wracających w nocy piłkarzy. Nagle doszło tam do zaskakującej wpadki.
Polska reprezentacja wróciła do domu po meczu z Francją
Kibice wiązali z udziałem Polski na Euro 2024 wielkie nadzieje. Nasza drużyna trafiła do grupy z Holandią, Austrią i Francją, czyli mocnymi i doświadczonymi zespołami. Ten fakt nie ugasił entuzjazmu fanów, którzy do ostatniej chwili wierzyli, że tym razem naszej reprezentacji uda się wyjść z grupy. Niestety — w meczu z Holandią przegraliśmy 1:2, Austria pokonała nas 3:1, a porażki uniknęliśmy jednie z Francją, kończąc spotkanie wynikiem 1:1.
Biało-czerwoni musieli zmierzyć się na turnieju nie tylko z utalentowanymi przeciwnikami, ale również presją i kontuzjami. Ostatecznie piłkarzom nie udało się zwyciężyć żadnego spotkania, choć na każdym padła dla nas bramka. Tę najbardziej emocjonującą w 79 minucie spotkanie zdobył Robert Lewandowski na meczu z Francją. To ona uratowała honor Orzełków i pozwoliła im wrócić do domu z podniesionymi głowami. I choć na lotnisko przybyli w środku nocy, czekała tam na nich spora grupa kibiców.
Fani polskiej reprezentacji zaczęli gromadzić się na lotnisku jeszcze przed północą
Po meczu z Austrią stało się jasne, że Polacy nie mają co liczyć na kontynuację gry podczas turnieju. Biało-czerwoni byli tym razem pierwszą drużyną, która odpadła z Euro 2024. Mimo to kibice docenili ich starania i z nadzieją patrzą na nadchodzącą Ligę Narodów UEFA, na której Orzełki zaprezentują się już we wrześniu. Zanim to nastąpi, piłkarze spędzą najbliższe dni na regeneracji po ostatnich wymagających spotkaniach.
Drużyna Roberta Lewandowskiego wróciła do Polski w nocy z 25 na 26 czerwca. Samolot z Kolonii spóźnił się, lądując na lotnisku Chopina w Warszawie po 2 w nocy. Mimo to już od kilku godzin na reprezentację biało-czerwonych czekała tam grupa ponad 100 kibiców w różnym wieku. Fani chcieli powitać reprezentację, a jednocześnie liczyli na to, że zgarną kilka pamiątkowych autografów do piłkarzy.
Lepiej przyjść wcześniej i zająć dobre miejsce. Potem trudno byłoby się dopchać do piłkarzy – tłumaczył jeden z kibiców w rozmowie z “Faktem".
ZOBACZ TEŻ: Plotkowano, że Wieniawa znalazła się w ramionach piłkarza. Kto ją podrywał?
Fani czekali na polskich piłkarzy. Nagle doszło do wpadki
Kibice zgromadzeni na lotnisku z niecierpliwością wyglądali swoich idoli. Samolot polskiej reprezentacji wylądował na płycie kilkanaście minut wcześniej, dlatego było pewne, że już za chwilę w pomieszczeniu pojawią się piłkarze . Kilka sekund wcześniej, zanim do tego doszło, bramką, którą mieli wyjść kadrowicze, do hali przylotów weszło 3 pracowników lotniska. Fani czekający na biało-czerwonych nagle zaczęli klaskać i wiwatować. Wszyscy przez moment sądzili, że to długo oczekiwani piłkarze . Mężczyźni niepewnie na siebie popatrzyli, aż w końcu jeden z nich rzucił:
Patrzcie, ilu ludzi przyszło. Zamiast rzucać w nich jajkami, to witają przegranych, jak jakichś bohaterów… – relacjonuje “Fakt”.
Nikt nie zdążył jednak nic więcej powiedzieć, bo w pomieszczeniu pojawili się Piotr Zieliński i Bartosz Bereszyński, a za nimi pochód pozostałych piłkarzy. Zostali oni powitani przez kibiców wesołymi okrzykami, piłkarskimi przyśpiewkami i brawami.