Uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" trafiła do szpitala. Smutne wieści uderzyły, jak grom
Najnowsza edycja programu „Ślub od pierwszego wejrzenia” powoli dobiega końca. Już wkrótce widzowie poznają odpowiedź na pytanie, które z par zdecydowały się kontynuować swoją relację, a które się rozwiodą.
Marek i Kornelia jedną z par w programie „Ślub od pierwszego wejrzenia”
32-letni Marek Różański z Bydgoszczy i 28-letnia Kornelia Musiał z Poznania są jedną z par, która pobrała się podczas programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”. Małżonkowie należą do jednych z ulubieńców widzów, którzy sądzą, że ich relacja ma szansę na przetrwanie próby czasu.
Widzów nieco niepokoi jednak relacja mężczyzny z jego matką, która może mieć negatywny wpływ na jego związek. W ostatnim odcinku Marek stanął jednak na wysokości zadania, co pochwaliła jego nowa żona.
Marek i Kornelia z programu „Ślub od pierwszego wejrzenia” stanęli przed licznymi problemami
W 11. odcinku programu „Ślub od pierwszego wejrzenia” przed Kornelią i Markiem piętrzą się nieprzewidziane komplikacje. Wszystko zaczęło się od problemów suczki Marka, która w nocy uszkodziła sobie łapę. Przez to konieczna była wizyta na nocnym dyżurze weterynaryjnym. Niewykluczone, że psiak będzie wymagał operacji, ponieważ nie może chodzić.
Kolejnym problemem był niewielki wypadek Marka , który starał się naprawić zapchany zlew Kornelii i niechcący poparzył sobie rękę płynem do udrażniania rur. Na szczęście mężczyźnie nie stało się nic poważnego, a problem ustąpił po przepłukaniu dłoni czystą wodą.
Kornelia z programu „Ślub od pierwszego wejrzenia” trafiła na SOR
To jednak nie wszystkie problemy, z jakimi w ciągu doby musieli zmierzyć się nowożeńcy z programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”. Kornelia zauważyła, że jej oko zaczęło łzawić, a później pojawiła się ropna wydzielina. Do tego oko było mocno przekrwione i spuchnięte. Kobieta starała się zapobiec sprawie na własną rękę i zastosowała okład z rumianku. To niestety nie pomogło i Kornelia musiała udać się do szpitala. Marek zawiózł ją na SOR i czekał na swoją żonę na parkingu , gdzie wyraźnie zdenerwowany skontaktował się z swoją mamą, babcią, a także współpracownikami żony, by poinformować ich o zaistniałej sytuacji.
Na szczęście okazało się, że stan Kornelii nie był poważny, a infekcja powinna ustąpić w ciągu kilku dni.
Marek z moją sytuacją kryzysową stanął na wysokości zadania – powiedziała Kornelia.