Pomyłka lekarzy. „Tatę przykryto czarnym workiem, a on wciąż żył”
Wydarzenie miało miejsce 11 grudnia 2020 roku. Niedawno tata Agnieszki zmarł.
Gdyby nie zła reakcja ratowników, tata Agnieszki Chrobak mógłby wciąż żyć. Został uznany za zmarłego, mimo że wciąż oddychał, przez co za późno trafił do szpitala. Po miesięcznej walce o życie zmarł. Teraz córka szuka sprawiedliwości.
Tata Agnieszki Chrobak miał zawał. Mógł przeżyć, gdyby dotarł na czas do szpitala
11 grudnia 2020 roku tata Agnieszki Chrobak, pan Stanisław, który pracował wtedy na budowie, poczuł się gorzej. Dokuczały mu pieczenie w klatce piersiowej i duszności. Jego szef podejrzewał zawał. Szybko zawiózł go do przychodni „Medyk” w Ochotnicy Górnej (woj. małopolskie).
– Szef taty wybiegł z auta i zaczął z całych sił dobijać się do drzwi przychodni, która przez pandemię jest zamknięta na cztery spusty. W końcu wyszła pielęgniarka i bez zupełnego zainteresowania powiedziała, że tu będzie potrzebna karetka. Co więcej, nie wezwała jej pod lecznicę, tylko poleciła szefowi taty jechać prosto do podstacji ambulansów – opowiadała córka.
– Powinna go reanimować już wtedy, to odpowiedziała, że się nie da, bo siedzi w aucie, a on tam był ledwo żywy już. Zlekceważyła sytuację, a nie jest to młoda i niedoświadczona pielęgniarka – dodała z żalem.
Szef ojca Agnieszki pędem ruszył w kierunku podstacji w Ochotnicy Dolnej.
– Jedną ręką kierował, drugą trzymał tatę, który miał zawał i w bólu osuwał się z fotela pasażer – opowiadała Chrobak.
Po przyjeździe na miejsce sanitariusze zaczęli reanimować mężczyznę. Szybko stwierdzili jednak, że ten zmarł. Nakryli go czarnym workiem.
Niespodziewana sytuacja. Pan Stanisław jednak żył
– Jak tylko się dowiedziałam, natychmiast pojechaliśmy do podstacji. Podbiegłam do worka, podniosłam go, a tata wciąż leżał na ziemi i oddychał. Miał otwarte oczy. Błagałam, by go ratowali, bo on przecież żyje. Oni nie reagowali i mówili, że tata nie żyje, a to, że jego ciało tak się zachowuje to skutek leków podanych mu wcześniej – mówiła.
Rodzina wróciła do domu i zaczęła przygotowywać się do pogrzebu. Jakież było ich zdziwienie, gdy w środku nocy otrzymali telefon, że pan Stanisław jednak żył!
– Ratownikom nie dawało to spokoju, że tata wciąż przejawia oznaki życia. Zawieźli go po namyśle do Podhalańskiego Szpitala. Tam tatę odratowano, ale nie na długo – mówiła Chrobak.
Tata Agnieszki Chrobak zmarł po miesięcznej walce o życie, przebywając w śpiączce farmakologicznej. Teraz rodzina chce sprawiedliwości.
– W związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi śmierci pacjenta, została podjęta decyzja o przeprowadzaniu kontroli w poradni POZ w Ochotnicy Górnej, do której zgłosił się pacjent oraz w miejscu stacjonowania zespołu ratownictwa medycznego nowotarskiego Podhalańskiego Szpitala Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Ochotnicy Dolnej – tłumaczyła redakcji „Faktu” Aleksandra Kwiecień z małopolskiego oddziału NFZ.
Sprawę zaczęła też badać Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu. Jak na razie nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów.