Szokujące wieści o Sebastianie M. obiegają Polskę. Wystąpił o list żelazny, to czego się domaga może dziwić
Sebastian M. był poszukiwany listem gończym za spowodowanie wypadku na A1, w którym zginęła 3-osobowa rodzina. Mężczyzna miał pędzić swoim samochodem marki bmw z prędkością, która zdaniem ekspertów mogła przekraczać 300 km na godzinę. Przez to uderzył w drugi samochód, który zmienił tor jazdy i uderzył w bariery. Sprawa wywołała wielkie poruszenie po tym, jak okazało się, że mężczyzna oddalił się z miejsca zdarzenia w zasadzie bez żadnych konsekwencji, a następnie wyjechał z kraju. Teraz na temat jego nadchodzącego procesu na jaw wyszły szokujące informacje.
Okoliczności wypadku na A1 z udziałem Sebastiana M.
16 września doszło do porażającego wypadku na A1, który wstrząsnął całą Polską. Młode małżeństwo — Patryk i Martyna wracali wraz ze swoim 5-letnim synkiem Oliwierem z wakacji nad morzem. Rodzina podróżowała kią ceed, w którą w pewnym momencie uderzyło rozpędzone bmw. Samochód zmienił tor jazdy i uderzył w bariery, po czym zapalił się.
Spłonęli żywcem. Krzyczeli, wołali o pomoc – wyznał jeden ze świadków zdarzenia.
Okoliczności tego dramatycznego wydarzenia wzbudziły jednak wątpliwości internautów. Okazało się, że Sebastian M., który kierował bmw, nie został aresztowany. Co więcej, w informacjach o wypadku pomijano jego udział. Cała prawda o zdarzeniu wyszła na jaw dopiero kilka dni później, gdy minister sprawiedliwości ogłosił, że za Sebastianem M. wydano list gończy. Mężczyzna jednak zdążył już w tym czasie zbiec za granicę.
Znajoma ofiar wypadku na A1 zdradziła nowe fakty. W ostatnim momencie zmienili plany. "Dziś może żyliby dalej"Sebastian M. uciekł z Polski. Został złapany w Dubaju
W wypadku na A1 w straszliwych okolicznościach zginęła rodzina z małym dzieckiem. Ten fakt sprawił, iż bardzo wiele osób zaczęło uważnie przyglądać się całej sprawie. Gdy okazało się, że Sebastian M. zdążył wyjechać z kraju, nim ogłoszono za nim list gończy, obywatele zaczęli obwiniać za tę sytuację policję, która niewystarczająco szybko podjęła odpowiednie kroki. Mężczyzna na całe szczęście został zatrzymany 4 października na lotnisku w Dubaju.
Od niedawna Polska ma podpisaną umowę na ekstradycję ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Okazuje się jednak, że aresztowanie Sebastiana M. po powrocie do kraju może być trudniejsze, niż zakładano. Jak informuje "Fakt", mecenas kierowcy bmw wystąpił o list żelazny dla swojego klienta. Co to oznacza w praktyce?
Prawnik Sebastiana M. wystąpił o żelazny list dla niego. Co to oznacza?
6 listopada sąd w Piotrkowie Trybunalskim zdecyduje, co stanie się z Sebastianem M. po powrocie do Polski. Sąd będzie musiał rozpatrzyć kwestię żelaznego listu, o który obrońca mężczyzny wystąpił. Jeśli podejrzany go otrzyma, będzie mógł odpowiadać w procesie z tzw. wolnej stopy, czyli odpowiadać, pozostając przy tym na wolności.
Z tych samych powodów, dla których Sebastian M. chce listu żelaznego, odmawia również ekstradycji do Polski. Uważa, że nie będzie tu sprawiedliwie traktowany, bo opinia społeczna go hejtuje i oskarża o zabójstwo, a minister Zbigniew Ziobro jest zbyt mocno zaangażowany w jego sprawę – informuje “Fakt”.
Jednak niezależnie od wszystkiego, w Dubaju ma zapaść decyzja o ekstradycji Sebastiana M. do Polski.
źródło: o2.pl