Słynny ksiądz Jan Kaczkowski przed śmiercią powiedział, czego brakuje mu w celibacie. Zaskakujące wyznanie
Ksiądz Jan Kaczkowski w czasie swojego życia był jednym z najbardziej rozpoznawalnych duchownych w kraju. Ksiądz, który zasłynął poświęceniem swojego życia osobom chorym i umierającym, pod koniec życia sam został pacjentem własnego hospicjum.
Jan Kaczkowski zmarł w 2016 roku
Ksiądz Jan Kaczkowski zmarł w 2016 roku z powodu nowotworu mózgu. Choć lekarze dawali mu zaledwie sześć miesięcy życia, duchowny przeżył jeszcze 2,5 roku od chwili usłyszenia diagnozy. Wcześniej zasłynął jako jeden z założycieli, a także twórca i prezes Puckiego Hospicjum Domowego, w którym pomagał chorym umrzeć z godnością.
Na co dzień Jan Kaczkowski był także duchownym, który charakteryzował się dość nietypowym podejściem do wielu spraw związanych z wiarą. Był na przykład zdania, że choć on sam nie wyobraża sobie kapłaństwa bez celibatu, zastanawiał się, czy nie powinno się wprowadzić dobrowolności kapłańskiego celibatu.
Jan Kaczkowski o celibacie
Jan Kaczkowski w rozmowie z redakcją Deon.pl nazwał celibat jedną z najbardziej męskich rzeczy, jakie się mogą przydarzyć w XXI wieku . Jego zdaniem, aby go prawdziwie zrozumieć, trzeba na celibat patrzeć przez pryzmat ojcostwa.
Czuję się w celibacie bardzo męsko i bardzo spełniony. Niewierność, to jest jakiś beznadziejny, niemal fizyczny przymus. Chyba nie ma nic smutniejszego niż łajdaczący się ksiądz.
Ksiądz Jan Kaczkowski dodał także:
Nie wyobrażam sobie mojego katolickiego kapłaństwa bez celibatu. W moim odczuciu ono byłoby wtedy jakieś niepełne, kulawe, krzywe.
Jan Kaczkowski zdradził, czego brakowało mu w celibacie
W jednej ze swoich wypowiedzi ksiądz Jan Kaczkowski ujawnił także, że są pewne rzeczy, których w celibacie mu brakuje. Jak się okazuje duchownemu bardzo brakowało tego, że nie mógł zostać ojcem, a także uwielbiał się przytulać, ale nie mógł tego robić, ponieważ inni źle odbierali tę czynność.
Możecie się zdziwić, że ksiądz żyjący w celibacie mówi o bliskości. Tak! To jest coś, czego mi najbardziej w celibacie brakuje. To, że nie mam dzieci. A przysięgam, że nie mam. A bardzo bym chciał. Patrzę na ojca Szymona… Minę ma taką niepewną… Ale niezwykle się lubię przytulać. Tego mi dziś potwornie brakuje. Niestety, każde przytulanie konotuje się teraz se**ualnie. Ale czy nie możemy nauczyć się bliskości? Czy nie możemy nauczyć się wsparcia? Przysięgam wam – mi jako choremu najwięcej poczucia bezpieczeństwa daje to, że mam ze sobą najbliższych, że czuję się kochany, czuję się nieopuszczony, czuję się zaopiekowany.