Sąd nagle odebrał wnuki kochającej babci. Urzędnicy uznali, że w rodzinie zastępczej będzie im lepiej
Historia pani Mirosławy, której wnuki zostały odebrane i trafiły do rodziny zastępczej, wstrząsnęła całym Internetem. Babcia była bohaterką ostatniego reportażu programu „Uwaga TVN”.
7-letni Kuba, 5-letnia Zuzia oraz 3-letni Krzyś od urodzenia wychowywali się z dziadkami. Wszystko z powodu uzależnienia ich rodziców od alkoholu i narkotyków. W pewnym momencie urzędnicy postanowili odebrać pociechy babci i skierować je do specjalnej rodziny zastępczej. Kobieta nie rozumie tej decyzji.
Dziadkom odebrano status rodziny zastępczej
Historia pani Mirosławy, o której opowiedziała w ostatnim odcinku programu TVN „Uwaga” wywołała wiele kontrowersji w sieci. Babcia wyznała, że nie potrafi poradzić sobie z odebraniem trójki wnucząt, które zostały przekazane rodzinie zastępczej. Kobieta nie może znaleźć sobie miejsca we własnym domu i cały czas spaceruje po pokoju przeznaczonym dla Krzysia, Zuzi i Kuby.
– Jak wchodzę do mieszkania, staram się nawet nie patrzeć w stronę pokoju dzieci, żeby nie uświadamiać sobie, że jest pusty. Zdarza się, że wyciągam ich czyste ubrania, piorę je i wieszam, bo tak zawsze było. Zastanawiam się wtedy, po co to robię, skoro dzieci nie ma – wyznała w programie „Uwaga TVN” pani Mirosława.
Kobieta nie rozumie, dlaczego pociechy trafiły do rodziny zastępczej, skoro od urodzenia wychowywały się razem z nią. W związku z sytuacją z rodzicami to dziadkowie stali się dla dzieci rodziną zastępczą. Niestety koordynator podjął decyzję o zmianie miejsca zamieszkania nieletnich z powodu nieustannych wizyt ich mamy, z którymi babcia nie potrafiła sobie poradzić.
Wnuki odebrano babci i skierowano do rodziny zastępczej
– Zabranialiśmy jej tu przychodzić, ale zdarzało się, że przychodziła w nocy. Uderzała w ścianę, w drzwi. Jak się dzieci budziły, to jej otwierałam. Urzędnicy mówili mi, że jak przyjdzie Justyna i nie będzie chciała opuścić mieszkania, to mam dzwonić na policję, żeby dzieci nie słyszały, że się kłócimy. Robiłam tak. Czasem policjanci mówili jej, że ma wyjść, a czasem, że może tu przebywać, bo nie ma jeszcze odebranych praw rodzicielskich – wyznała pani Mirosława w programie TVN.
Specjalista, który od lat współpracuje z rodzinami walczącymi z uzależnianiem, wyznał, że wizyty mamy nie powinny mieć miejsca, ale jednocześnie sugeruje, że dziadkowie powinni otrzymać w tym zakresie odpowiednią pomoc.
Niestety mimo starań dziadków oraz ich ogromnego zaangażowania w wychowanie wnuków, urząd podjął decyzję o zmianie miejsca zamieszkania dzieci. Ocenił również kompetencje wychowawcze pani Mirosławy oraz jej męża jako bardzo niskie i niewystarczające. Jednocześnie umieścił Krzysia, Zuzię i Kubę w zawodowej rodzinie zastępczej.
– Dajemy przestrzeń, żeby kontakty dzieci z dziadkami były zachowane. Zapewniamy tyle, ile możemy. Widzę, że jest to pewien proces. Musimy dojść do tego małymi kroczkami. Będzie taki etap, że dziadkowie zabiorą wnuki na weekend – powiedział pan Arkadiusz Andrzejewski, który obecnie wraz z żoną sprawuje opiekę nad dziećmi.
Dziadkowie nie zamierzają jednak dać za wygraną i złożyli odwołanie do decyzji urzędników. Teraz czekają na pierwszą rozprawę sądową.
Obecnie dziadkowie mogą widywać się z wnukami raz w tygodniu po godzinie. Dostali też zgodę na urlopowanie dzieci na święta. Przysługują im 4 dni świąteczne, które mogą spędzać z wnukami oraz jeden dzień miesięcznie do czasu, gdy zakończy się sprawa.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Wiele babć nie chce tego robić, ale boją się odmówić. Problem, o którym wiele osób nie ma pojęcia
- Pokazał, co działo się z jego umierającą żoną. Widok mrozi krew w żyłach
- Chciała tylko wziąć udział w wyzwaniu z TikToka. 12-letnia dziewczynka nie żyje