Robert zadał cios mieczem kuzynowi. Przeciął mu ścięgna, tętnicę i uszkodził kość śródręcza
Robert B., mieszkaniec województwa małopolskiego, miał miecz samurajski. Niestety zrobił z niego najgorszy możliwy użytek: poważnie ranił swojego kuzyna. Sąd wydał już decyzję w jego sprawie.
Mężczyzna twierdził, że kieruje się w życiu kodeksem samurajów. Nie wzruszyło to jednak wymiaru sprawiedliwości, który ocenił jego postępowanie zgodnie z kodeksem polskiego prawa.
Wyciągnął miecz i zadał cios kuzynowi
Reportaż o całej sprawie napisał Artur Drożdżak, a opublikowała go Gazeta Krakowska. Robert mieszkał na parterze domu, w jakim przebywała też jego siostra. Problemy zaczęły się, kiedy do budynku sprowadziło się wujostwo z synem Konradem.
Robert starał się żyć zgodnie z kodeksem bushido, czyli zbiorem honorowych zasad samurajskich mistrzów. A przynajmniej tak twierdził. Kiedy bowiem niespodziewanie zastał kuzyna w swoim mieszkaniu, który korzystał z jego toalety bez zamknięcia za sobą drzwi, wpadł w złość.
Mężczyzna zeznał policji, że to Konrad zaatakował go pierwszy, a on użył miecza w samoobronie. Narzędzie trafiło na nerw łokciowy, ścięgna, tętnicę łokciową i promieniową oraz kość śródręcza. Poszkodowany przebywał w szpitalu przez 7 dni.
Robert B. trafił przed oblicze wymiaru sprawiedliwości
Prokuratura postawiła Robertowi B. zarzut usiłowania zabójstwa kuzyna oraz odebrała mu narzędzie czynu. W reportażu Drożdżaka można znaleźć informacje, że śledczy podeszli krytycznie do zeznań obu mężczyzn.
Finalnie Robert przyznał się do zadania ran, przeprosił za swoje zachowanie i zobowiązał do wyrównania szkód finansowych związanych z leczeniem i rehabilitacją. Nie oskarżono go jednak o usiłowanie zabójstwa.
Sąd zdecydował się skazać oskarżonego na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Wymierzył 1000 zł grzywny i skonfiskował miecz. Szczególnie to ostatnie spotkało się z dużym protestem mężczyzny, który w apelacji prosił o odzyskanie narzędzia.
– Robert B. sam się zhańbił, bo prawdziwy samuraj okazuje miłosierdzie, którego oskarżony nie okazał, atakując kuzyna mieczem. Nie był ani mężny, ani powściągliwy, ani godny, by być prawdziwym wojownikiem i dlatego miecza z powrotem nie dostanie – miał uznać Sąd Apelacyjny, cytowany w reportażu.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Przeraźliwy krzyk i krew w PnŚ, nagle zakończono transmisję. O tym wydaniu nigdy nie zapomnimy
- Weszła do kościoła i dopuściła się porażającego czynu. Parafia pilnie szuka kobiety
- Cleo zdradziła, dlaczego zawsze nosi spięte włosy. Powód zdumiewa
Źródło: gazetakrakowska.pl