Przy windzie zawiesili kartkę skierowaną do Kamili. Nie mieści się w głowie, co jej zarzucili sąsiedzi
Minusem życia w bloku jest konieczność chodzenia na kompromisy z innymi mieszkańcami. Sąsiedzi jednak nie zawsze są ugodowi, a czasem wręcz robią pretensje o nic. Przekonała się o tym Kamila, która swoją historią podzieliła się w sieci.
Musiała zapytać się internautów o radę, gdyż sama nie wiedziała, co ma zrobić z napotkaną na klatce schodowej wiadomością.
O co problem mieli sąsiedzi Kamili?
Pewnego ranka, gdy Kamila wychodziła do pracy, zobaczyła, że na klatce schodowej przy windzie wisi jakaś karteczka. Zaintrygowało ją to tym bardziej, że wielkimi literami na górze było napisane „Do pani spod 10”, a właśnie pod tym numerem mieszkała bohaterka tekstu.
Gdy przeczytała list, przecierała oczy ze zdumienia. Sąsiedzi zarzucili jej bowiem, że ta gorszy bawiące się na podwórku dzieci, ponieważ paraduje po własnym mieszkaniu w staniku, a nie zasłania wystarczająco okien.
– Nie stać Panią na firanki?! Wstydu Pani nie ma, ten blok to nie dom publiczny — napisano w wiadomości.
Czy sąsiedzi mieli rację?
Często sąsiedzi słusznie apelują o zmianę pewnych nawyków innych osób, z którymi dzielą blok, ale trudno nie odnieść wrażenia, że w tym przypadku doszło już do przesady. W końcu kobieta ma prawo po własnym mieszkaniu chodzić tak ubrana, jak jej się to podoba.
W swoim poście wytłumaczyła zresztą, że nie robi tego z premedytacją, a firan i żaluzji nie zamontowała, bo woli rolety. Tych jednak nie będzie zasłaniała przecież cały dzień, bo musiałaby żyć po ciemku. Być może to więc sąsiedzi powinni nauczyć swoje dzieci szacunku do cudzej prywatności, by nie zaglądały Kamili w okna?
Zobacz zdjęcie:
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
Źródło: popularne.pl