"Proś Boga". Wstrząsające, co widział świadek podczas ataku na 5-letniego Maurycego. Nigdy tego nie zapomni
18 października w Poznaniu doszło do ataku nożownika na grupkę przedszkolaków. Zbysław C. śmiertelnie ranił 5-letniego Maurycego. Podczas gdy na ulicy trwała dramatyczna walka o życie chłopca, mężczyzna próbował zbiec z miejsca zdarzenia. Uniemożliwiła mu to policjantka, która będąc po służbie, akurat tamtędy przechodziła, a także pracownik firmy odbierającej śmieci. Mężczyzna właśnie opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądały tamte mrożące wydarzenia.
5-letni Maurycy nie żyje.. Świadek opowiedział o łamiących wydarzeniach, które rozegrały się w Poznaniu
Koszmar, do którego doszło wczoraj na poznańskim Łazarzu, wstrząsnął całą Polską. 5-letni Maurycy został zaatakowany, gdy będąc pod opieką przedszkolanek, zmierzał wraz z resztą grupy na pobliską pocztę. Dzieci miały tego dnia wysyłać pocztówki z okazji Światowego Dnia Poczty. Niestety do celu nigdy nie dotarły. Drogę zaszedł im Zbysław C., który dźgnął Maurycego w klatkę piersiową. Następnie rzucił się do ucieczki. Okazuje się, że cała sytuacja nie uszła uwadze pracowników firmy odbierającej śmieci, która akurat pracowała w pobliżu.
Jak co dzień odbieraliśmy śmieci. Widzieliśmy moment, jak panie przedszkolanki krzyczały. Zapytaliśmy, co się stało i powiedziały, że facet dźgnął dziecko nożem i tam biegnie – relacjonował Faktowi Grzegorz Konopczyński.
Okazuje się, że mężczyzna był nie tylko świadkiem całej sytuacji, ale również przyczynił się do ujęcia sprawcy. Nie czekając długo, ruszył w pogoń za sprawcą.
Horror w Poznaniu. Rzucił się z nożem na grupę przedszkolaków. Druzgocące wieści o ranionym 5-latkuPracownik firmy odbierającej śmieci pomógł w ujęciu oprawcy Maurycego
Grzegorz Konopczyński na co dzień trudni się pracą w firmie odbierającej śmieci. 18 października znalazł się w okolicy miejsca, w którym 71-letni Zbysław C. zaatakował grupkę przedszkolaków, śmiertelnie raniąc jednego z nich - 5-letniego Maurycego. Widząc, co się dzieje, natychmiast rzucił się w pogoń za uciekającym sprawcą. Dzięki jego interwencji mężczyznę udało się ująć.
Ja go zaszedłem od tyłu, uderzyłem mu w łydkę, a on wtedy wypuścił ten nóż – opowiadał dziennikarzom Faktu.
Na miejscu znalazła się również policjantka, która po służbie akurat przechodziła w okolicy. Kobieta ostatecznie obezwładniła Zbysława C.
Jak go zatrzymaliśmy, to krzyczał puść mnie, puść mnie, a ja mu powiedziałem: proś Boga, żeby on żył – dodał pan Grzegorz.
Pracownik firmy odbierającej śmieci do końca miał nadzieję, że uda się ocalić życie Maurycego
W czasie, gdy policjantka i Grzegorz Konopczyński dokonali zatrzymania sprawcy, na ulicy trwała dramatyczna walka o życie 5-letniego Maurycego. Jedna z opiekunek przedszkolnych udzieliła chłopcu pierwszej pomocy.
Dzieci płakały. Jedna dziewczynka wychylała się i krzyczała, że Maurycy tam leży – opowiadał pan Grzegorz.
4 minuty później na miejscu zjawiła się karetka. Rozpoczęli reanimację chłopca. Pracownik firmy odbierającej śmieci, który pomógł w ujęciu nożownika, był cały czas na miejscu. Zaobserwował tragiczną sytuację:
Widziałem, jak ten chłopiec leży. W pewnym momencie podnieśli mu koszulkę, to widziałem, że dostał cios pod klatką, krew wyciekała z rany, a nóż był zakrwawiony do połowy. Jak odchodziłem, to jeszcze słyszałem, jak ratownicy mówią, że nie czuć pulsu.
Mężczyzna dodał, że miał nadzieję, że chłopca uda się uratować. Jakiś czas później dostał informację, że Maurycy nie żyje, co doprowadziło u niego do wyrzutów sumienia — czy może gdyby na miejscu zjawił się 10 minut wcześniej, do tragedii by nie doszło? Na koniec dodał, że nie czuje się bohaterem w związku z tym, co się wydarzyło:
Ja się nie czuję bohaterem, że rzuciłem się za tym zabójcą. To mi się wydaje normalne, a było tam wielu mężczyzn, którzy nawet się nie ruszyli.
źródło: fakt.pl