Po latach od śmierci Agnieszki Kotulanki wciąż ciężko uwierzyć, co stało się na jej pogrzebie. Żałobnik nie powstrzymał emocji
Trudno wymazać z pamięci incydent, który wydarzył się na pogrzebie gwiazdy „Klanu”. Agnieszka Kotulanka była żegnana przez pogrążonych w żałobie bliskich i fanów. Nagle z tłumu dobiegł krzyk. Na cmentarzu padły ostre słowa.
Jako ciepła i stateczna Krystyna Lubicz zdobyła gorącą sympatię współpracowników i widzów, jednak jej życie osobiste pełne było zawirowań i kontrowersji. Odeszła 20 lutego 2018 roku. Przyczyną był krwotoczny udar mózgu, jednak w mediach nie brakowało teorii, że aktorkę wykończyła inna, podstępna choroba.
Agnieszka Kotulanka odeszła niemal 5 lat temu. Na pogrzebie doszło do skandalu
Kilkuletni romans i choroba alkoholowa — w ostatnich latach przed śmiercią o gwieździe „Klanu” często mówiło się w tych dwóch kategoriach, zwłaszcza, że według doniesień, były one ze sobą ściśle związane. Pod koniec lat 90. Agnieszka Kotulanka „nieoficjalnie” kojarzona była z Pawłem Wawrzeckim, wówczas mężem Barbary Winiarskiej.
On wychowywał wówczas chorą na porażenie mózgowe córkę, co miało nie przekładać się zbyt korzystnie na małżeństwo. Ona zaś kilka lat wcześniej wzięła rozwód. Z czasem ich romans ujrzał światło dzienne, jednak nawet kiedy żona aktora w 2002 roku zmarła na tętniaka, nieformalny związek nie doczekał się zapieczętowania.
Kochankowie rozchodzili się, odrzucali swoje awanse, to znów schodzili — ostateczny koniec nastąpił zaś w 2005 roku. Przez długi czas w mediach mówiło się, że to właśnie bolesne rozstanie z Wawrzeckim sprawiło, że gwiazda zaczęła topić smutki w alkoholu.
Nowe światło na tę sprawę rzuciła dopiero enigmatyczna wypowiedź Joanny Szczepkowskiej, która po pogrzebie serialowej Krystyny Lubicz zamieściła na Instagramie poważny wpis:
– W pewnych smutnych i ostatecznych okolicznościach dotyczących Agnieszki, myślę o moim koledze Pawle. Już zaczynają go dopadać spekulacje plotkarskiej prasy. A przecież to wszystko było inaczej. Całkiem odwrotnie. Całe życie los Pawła nie oszczędza – stwierdziła z rozżaleniem.
Jest wielce prawdopodobne, że czarę goryczy, którą stopniowo napełniały kolejne przykre spekulacje, przelał ostatecznie skandaliczny incydent podczas ceremonii. Agnieszka Kotulanka była żegnana na cmentarzu w Legionowie, w obecności pogrążonych w smutku żałobników, kiedy w tłumie rozległ się krzyk:
– Miał pan tupet, że pan tu przyszedł – słowa te skierowano do Wawrzeckiego, który także stawił się na pogrzebie.
Takie zachowanie z pewnością zmąciło atmosferę żalu i zadumy. Można poddać dyskusji, czy miejsce ostatniego spoczynku było odpowiednie dla poruszania tak drażliwych kwestii.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
- Nie jedz tego wieczorem. Jeśli się zapomnisz, możesz mieć problemy ze snem
- Doda skrytykowana przez internautów, przekroczyła granicę dobrego smaku?„Ciekawe, jak twój obecny będzie to znosił”
Źródło: Super Express, Viva!