Pani Patrycja znała Grzegorza Borysa. Właśnie zabrała głos
Dziś wreszcie zakończyły się poszukiwania Grzegorza Borysa, które trwały już od 18 dni. Mężczyzna nie zostanie jednak pociągnięty do odpowiedzialności, ponieważ został znaleziony martwy na dnie jednego z okolicznych zbiorników wodnych. Koniec akcji skomentowali jego sąsiedzi.
Grzegorz Borys znaleziony martwy
Od kilku dni policja szukała zbiega na mocno zawężonym obszarze o powierzchni raptem 2 hektarów. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, ponieważ zwłoki Borysa znaleziono właśnie na tym terenie. Konkretnie na dnie zbiornika wodnego znajdującego się na tym obszarze.
Ciało było już na etapie rozkładu, dlatego funkcjonariusze nie byli w stanie na miejscu potwierdzić, czy to faktycznie poszukiwany. Zidentyfikowała go dopiero jego matka kilka godzin później. Za przyczynę zgonu Borysa uznano utonięcie . Na tę chwilę nie wiadomo jednak, czy było ono celowe, czy przypadkowe.
Sąsiedzi o Grzegorzu Borysie
Od początku trwania akcji media przepytały mnóstwo sąsiadów i znajomych Grzegorza Borysa. Ci mieli o nim zupełnie odmienne opinie. Jedni znali go z bardzo łagodnej strony, inni wspominali, że słyszeli z jego domu odgłosy awantur. Mężczyzna miał kłócić się także z innymi mieszkańcami osiedla, nawet o takie błahostki jak miejsce parkingowe.
Niezależnie od opinii, którą o Borysie sąsiedzi mieli przed tragedią, po niej wszyscy się go bali. Nikt nie miał w końcu pewności, czy poszukiwany nie wróci na osiedle, by nie dokonać kolejnej, niewytłumaczalnej zbrodni. Jak czują się teraz, gdy dramat dobiegł końca?
Sąsiedzi Grzegorza Borysa komentują koniec akcji
PAP przepytał mieszkańców Fikakowa i we wszystkich wypowiedziach da się łatwo znaleźć jedną, wspólną kwestię — ogromną ulgę. Jest też pewien niedosyt, bo niektórzy jednak woleliby, aby mężczyzna stanął przed sądem i dostał zasłużoną karę. Niemniej, najważniejszy jest dla wszystkich koniec tego dramatu, co świetnie oddaje wypowiedź jednej z mieszkanek, Pani Patrycji, która przyznała, że znała Grzegorza Borysa. Kobieta dodała, że zszokowało ją, iż to wszystko stało się w tak bliskim dla niej otoczeniu. Szczerze wyznała, że poczuła ulgę, gdy znaleziono jego ciało.
Poszukiwania były dla nas męczące , bo wciąż widzieliśmy policję i żandarmerię jeżdżące na sygnałach. Dostawaliśmy alerty, by nie wchodzić do lasu. Wierzyliśmy, że to wszystko jest robione w dobrym celu.
Źródło: PAP