Obrońca nie wstawi się za Sebastianem M. w Dubaju. Powiedział kilka słów prawdy o podejrzanym w wypadku na A1
Dziś rano doszło do zatrzymania poszukiwanego od kilku dni Sebastiana M., który jest oskarżony o spowodowanie wypadku na A1. W wyniku tego zdarzenia zginęła 3-osobowa rodzina. Mężczyzna został zatrzymany poza granicami kraju. Głos zabrał jego prawnik.
Sebastian M. zatrzymany
Przypuszczano, że z uwagi na swój status i majątek Sebastian M. prawdopodobnie jest już za granicą. Jak dziś rano wyjawił minister Ziobro, polskie służby ciągle deptały mężczyźnie po piętach. Wiedziały o tym, że jest w Turcji, ale nie udało się go tam złapać.
Minister przyznał bowiem, że zbieg zaskoczył wymiar sprawiedliwości tym, że miał ze sobą jeszcze jeden paszport. Rzekomo korzystał z kilku takich dokumentów. Właśnie dlatego udało się do schwytać dopiero w Dubaju, w czym pomogli funkcjonariusze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Polska raptem od kilku miesięcy współpracuje z tym krajem w ramach egzekwowania prawa karnego i niewykluczone, że Sebastian M. po prostu o tym nie wiedział.
Adwokat Sebastiana M. zabrał głos przed jego zatrzymaniem
W roli obrońcy Sebastiana M. zatrudniony został Bartosz Tiutiunik, który jest uznany łódzkim prawnikiem. Niedługo przed zatrzymaniem swojego klienta skontaktował się z mediami, by wyjaśnić pewne powielane w nich kwestie. Sugerował, by nie traktować całej sytuacji jako ucieczki mężczyzny.
Przyznał, że jego klient brał udział we wcześniejszych czynnościach dotyczących wypadku, został przesłuchany i nie zakazano mu opuszczania kraju. Jak zapewnił, wyjazd mężczyzny nie miał związku z toczącym się postępowaniem. Słowa ministra Ziobry, który opowiadał o szczegółach zatrzymania , nieco się z tą wersją kłócą.
Sebastian M. nie może teraz liczyć na pomoc adwokata
Wspomniany wyżej mecenas już po zatrzymaniu swojego klienta rozmawiał z “Faktem”. Co wówczas miał do powiedzenia? Przyznał, że nie jest w stanie reprezentować go bezpośrednio w Dubaju , ale zadba o to, by otrzymał tam odpowiednią pomoc prawną.
Został też zapytany o to, czy jego klient faktycznie korzystał z fałszywych paszportów, gdy szukały go służby. Przyznał, że on sam nie ma wiedzy na ten temat. Wyjaśnił jedynie, że wie o drugim, niemieckim paszporcie Sebastiana M., ale ten był zupełnie legalnym dokumentem.
Źródło: Fakt