Nikt nie wiedział, z czym mierzy się Marcin Miller. Gwiazdor Boysów wyznał, co go niedawno spotkało
Widzowie i jurorzy byli zdumieni, kiedy w ostatnim odcinku „Mask Singer” pod maską kota ukazał się Marcin Miller. Gwiazdor disco polo przeprosił już wszystkich fanów za to, że nie mógł powiedzieć im prawdy. Okazuje się jednak, że lider zespołu Boys zmagał się z czymś jeszcze.
Marcin Miller ma już ponad 30-letnie doświadczenie sceniczne. Nic dziwnego, że wypadł fantastycznie w programie „Mask Singer” i już w pierwszym odcinku podbił serca nieświadomych niczego fanów, a nawet jurorów. Nie zapomnimy miny Kuby Wojewódzkiego, kiedy zadziorny, łaciaty kot chwycił za mikrofon i zaczął śpiewać klasyczny numer Elvisa Presleya, ujawniając głęboki, ciepły głos.
Król TVN-u stwierdził wówczas, że tajemniczy artysta nie może być z boys bandu, ponieważ umie śpiewać, a podejrzenia padały m.in. na Michała Milowicza czy Vito Bambino.
Marcin Miller opowiedział, z czym musiał się mierzyć. Nie było łatwo
Trzeba przyznać, że Marcin Miller zręcznie manipulował faktami, dając widzom i jurorom wskazówki, choć część fanów przyznała, że już po pierwszych odcinkach wiedziało, kto kryje się pod przebraniem. Niemal wprowadził wszystkich w błąd wyrażeniem, że „nigdy nie był wokalistą”, co miało zapewne określać stosunek wielu osób do muzyki disco polo.
Po ostatnim odcinku publiczność gorąco gratulowała piosenkarzowi, ostra krytyka spadła za to na jurorów, którzy dość milcząco przyjęli prawdziwe oblicze kudłatego przebierańca.
– Jurorzy chyba nie mogą strawić, że Kot, który śpiewał świetnie najlepsze piosenki w tym programie, robił to z takim luzem, swadą i zawodowo posługiwał się głosem, to pan od disco polo – mogliśmy przeczytać w komentarzach.
Marcin Miller w rozmowie z Faktem przyznał, że wspaniale wspomina występy w przebraniu, choć zdradził, że strój nieraz mocno utrudniał mu życie. Na scenie kot był pełen wdzięku i gracji, wzbudzając zachwyt widzów, jednak okazuje się, że mając na głowie wielką maskę, piosenkarz pocił się, a w dodatku niewiele widział.
– W pierwszym odcinku musiałem schodzić ze schodów. Myślałem, że się spierdzielę. Kiedy z nich zszedłem, naprawdę odetchnąłem z ulgą – śmiał się lider Boysów.
Skomentował także samą reakcję Wojewódzkiego, Trzepiecińskiej, Rucińskiego i Kamińskiej. Także on stwierdził, że jurorzy z dystansem przyjęli jego osobę i nie byli zachwyceni.
– Jestem ze środowiska disco polo, który to nurt nie jest w centrum zainteresowania. Wiedziałem, że jestem dla nich największą zagadką – wyznał.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wyświetl ten post na Instagramie
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Media podają nadzwyczajne wieści o Ewie Krawczyk. Wdowa po piosenkarzu miała zrobić rzecz, o której jego syn może tylko marzyć
- Wiadomo, co Katarzyna Cichopek robi po głośnym wywiadzie męża. Dziś wieczorem odbędzie miłe spotkanie
- Don Vasyl rozczarowany, wypowiedział się o Viki Gabor. Zauważył zasmucający go szczegół
Źródło: Interia