Gwiazda Weronika Marczuk urodziła się na Ukrainie. Po decyzji Putina powiedziała, co może się stać
Weronika Marczuk wyznała, że w obliczu widma wojny na wschodzie odczuwa wyjątkową więź ze swoimi rodakami. Gwiazda pochodzi z Kijowa i opowiedziała m.in. o rodzinie, która pozostała na Ukrainie. Celebrytka zabrała głos w sprawie niepokojów za wschodnią granicą.
Weronika Marczuk, a właściwie Olena (Олена Марчук) urodziła się w Kijowie, 28 listopada 1971 roku. Wyemigrowała do Polski mając zaledwie 20 lat i od tej pory zaciekle walczyła o swoją karierę. Ukończyła Prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Mogliśmy ją zobaczyć m.in. na planie „Tańca z Gwiazdami”, ale też w „Dzień Dobry TVN”, a jako producentka widnieje nad takimi tytułami, jak „Faceci do wzięcia” czy „Czego się boją faceci, czyli seks w mniejszym mieście”.
Jednak pomimo tego, że skrzydła rozwijała w Polsce, Weronika Marczuk nie zapomniała o swoich korzeniach i bardzo dba o zachowanie tożsamości, co widać zwłaszcza w ostatnich dniach.
Weronika Marczuk o decyzji Putina. Na Ukrainie pozostawiła liczną rodzinę
Weronika Marczuk w rozmowie z „Faktem” przyznała, że bardzo przejmuje się sytuacją w rodzimym kraju, zwłaszcza że za granicą pozostawiła licznych bliskich.
— W Polsce mam tylko mamę. Cała duża rodzina jest tam. Mój kuzyn jest oficerem. Jest na froncie. Ostatnio moja chrześnica, która mieszka w Charkowie, czyli w mieście, w którym sytuacja może dać się we znaki, napisała do mnie: „jak ty uważasz, chrzestna, czy będzie u nas wojna?”. Bardzo mnie to wzruszyło — zdradziła.
W obliczu żądań prezydenta Rosji Władimira Putina odnośnie demilitaryzacji Ukrainy, podpieranych nieistniejącymi już, zdaniem władz, porozumieniami mińskimi, poruszające są słowa aktorki na temat nastawienia do wojny z perspektywy obywateli Ukrainy.
— Moje siostry, ciocie, przyjaciele z Ukrainy mówią o tym, że mocno wierzą w naszą armię i w to, że wszystko będzie dobrze. Ten spokój i pokora jest nieprawdopodobna, a ja mam łzy w oczach, gdy o tym mówię […] Wmawianie światu, że Ukraińcy są związani z Rosją „więzami pokrewieństwa” jest koniecznością. Tylko taka argumentacja tłumaczy imperialistyczne zapędy Moskwy — podsumowała w wywiadzie z „Wprost”.
Weronika Marczuk udostępniła także post, w którym z własnej perspektywy opowiedziała, co to znaczy być ukraińską rezydentką w Polsce w obliczu groźby wojny. Podkreśliła także swoje wsparcie dla rodzimego kraju i do tego samego zachęciła Polaków.
— Każdego dnia bez ustanku w głowie myśli o Ukrainie. Każdego dnia choć jedno działanie: czy to wywiad o sytuacji w kraju, wczoraj śpiewanie hymnu pod Ambasadą […]. Tam 7 lat żyją z wojną. Żyje każdy, moja rodzina również, żyłam przez 4 lata i ja. To, co powtarzamy sobie każdego dnia, to WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE (ВСЕ БУДЕ ДОБРЕ) i wiemy, że największą naszą siłą jest spokój i wiara. […] Największym wsparciem jest właśnie zainteresowanie, poznawanie, współpraca i ta solidarność, którą dziś otrzymują Ukraińcy od Polski i jej obywateli.
Wyświetl ten post na Instagramie
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Przejmująca wiadomość o malutkiej wnuczce Witolda Paszta. Łzy napływają do oczu
- Niepokojące zdjęcie Mikołaja Roznerskiego. Wszystko wskazuje na to, że nie radzi sobie najlepiej
- Jutro na Polsacie kultowy polski film z Bogusławem Lindą. O której emisja?
Źródło: Pudelek