"Czuję się jak dziad". Porażające słowa, Daria Pikulik wyciąga brudy
Daria Pikulik zachwyciła cały świat swoim występem na tegorocznym Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Jej trud i zmagania przyniosły oczekiwane rezultaty, a 27-latka wróciła do Polski ze srebrem olimpijskim. Teraz jednak postanowiła ujawnić prawdę na temat sportu w naszym kraju.
Daria Pikulik wywalczyła srebro na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu
Minione Igrzyska Olimpijskie dostarczyły nam mnóstwa wrażeń i emocji. Nasi sportowcy zaprezentowali się na najlepszym możliwym poziomie, a to miało swoje odzwierciedlenie w medalach olimpijskich, które wywalczyliśmy w Paryżu.
Przykładem może być kolarka torowa i szosowa Daria Pikulik, które z niezapomnianej imprezy sportowej wróciła ze srebrem olimpijskim. Niedługo po swoim spektakularnym występie polska sportsmenka zwróciła się do Polskiego Związku Kolarskiego i poprosiła ich o poprawę warunków, w jakich pracują nasi sportowcy. Jej wyznanie zszokowało cały świat.
Daria Pikulik ma żal do Polskiego Związku Kolarskiego
Srebrna medalistka olimpijska z Paryża nie kryła łez, gdy opowiadała o tym, w jakich warunkach musiała przygotowywać się do zmagań w stolicy Francji. Daria Pikulik wyznała, że w porównaniu do sportowców z innych krajów, Polacy mają o wiele gorszy start , a to wszystko z powodu braku zainteresowania ze strony Polskiego Związku Kolarskiego.
[…] Sama musiałam sobie zapłacić za zgrupowanie. Do kwietnia nie mieliśmy informacji odnośnie finansowania, nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic - opowiadała wcześniej w rozmowie z TVP Sport.
Kombinezon miała dostać dzień przed startem.
Jesteś na igrzyskach. Wszyscy na rowerach szykowanych latami specjalnie na tę imprezę, za dziesiątki tysięcy euro, w dopasowanych kombinezonach, a ja cała czerwona się duszę. I już na starcie czuję się gorsza, głowa siada. Czuję się jak dziad jakiś - powiedziała szczerze gwiazda sportu w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Kolarka podkreśliła, ze gdyby dwa lata temu nie podjęła decyzji o wyjeździe z naszego kraju, dzisiaj nie moglibyśmy cieszyć się ze zdobytego przez nią medalu. Sportsmenka na co dzień walczy w barwach amerykańskiej drużyny Human Powered Health i nie ukrywa, że poziom w tamtym miejscu znacznie przewyższa to, co dzieje się w naszej kadrze.
To cię paraliżuje. Moje trzy lata od ostatnich igrzysk w Tokio były naprawdę bardzo ciężkie. W Paryżu wiedziałam, że jestem godna tego, by być jedną z najlepszych, by walczyć o medale. Ale takie drobne rzeczy potrafią zablokować. Zwłaszcza jak na co dzień, w zawodowej ekipie, masz wszystko podane pod nos - kontynuowała.
ZOBACZ TEŻ: W ciężkich chwilach u Smudów zawód żony jest zbawieniem. Franciszek walczy o życie.
Trener nie był zachwycony wypowiedzią Darii Pikulik
Kolarka wyznała również, że jej słowa nie spotkały się z powszechną aprobatą. Co więcej, gwiazda usłyszała od swojego trenera , że powinna była zostawić taką rozmowę na inną okazję. Ona jednak nie żałuje wypowiedzianych słów i cieszy się, że w końcu głośno powiedziała o tym, co dzieje się w naszej reprezentacji.
Muszę o tym porozmawiać z trenerem, bo wiem, że to nie był najlepszy moment, ale chciałabym, by mnie zrozumiał. Bo we mnie zebrało się tyle żalu i tyle emocji, że musiałam je wyrzucić. Być może gdybym tego nie zrobiła, nie miałabym w niedzielę luźnej głowy, by jechać po medal - zdradziła Daria Pikulik.
Sportsmenka przyznaje, że chciała zareagować na to, co dzieje się w kadrze, aby w ten sposób wpłynąć na przyszłe losy naszych sportowców. Gorąco wierzy ono w to, że może to przełożyć się na większe zainteresowanie tym sportem, a nawet perspektywę zdobycia kolejnych medali przez Polaków.
Wiedziałam, że będąc tam, będąc zawodniczką na światowym już poziomie, ja też powinnam się odezwać. Nie jestem typem człowieka, który myśli tylko o sobie. Nie mogłabym się uśmiechać i mówić, że wszystko jest fajnie. Mam medal, ale mam też swoje pięć minut, które chcę wykorzystać, by coś się w końcu w tym polskim kolarstwie zmieniło. By powiedzieć prawdę o tym, jak wygląda codzienność zawodników - skomentowała kolarka.