Czesław Niemen wylądował na bruku. Legendarny muzyk PRL spał w piwnicach
Czesław Niemen to ikona polskiej muzyki z czasów PRL. Jego utwory do dziś słuchane są z wielkim oddaniem, nie tylko przez pokolenia, które pamiętają okres komuny. Jego droga ku sławie nie była jednak usłana różami. W pewnym momencie stracił on dach nad głową.
Czesław Niemen legendą polskiej muzyki
“Dziwny jest ten świat” to utwór, którego raczej nikomu nie trzeba. Ponadczasowy klasyk od wielu, wielu lat króluje w radiowych zestawieniach największych polskich przebojów. To między innymi dzięki niemu Czesław Niemen stał się legendą rodzimej sceny muzycznej.
Jego twórczość została uwieczniona na albumach studyjnych, licznych kompilacjach, minialbumach, pocztówkach dźwiękowych oraz krążkach stworzonych w hołdzie. Sam Niemen wspominany jest jako jedna z ikon polskiej muzyki.
Życie miłosne Czesława Niemena
Czesław Niemen miał bogate życie uczuciowe. Wiadomo, że był związany z artystką Adą Rusowicz i włoską piosenkarką Concettą Gangi, znaną jako Farida. Jego pierwszą żoną została Maria Klauzunik, drugą - Małgorzata Krzewińska.
I choć odniósł on wielki sukces na scenie muzycznej, jego życie prywatne nie zawsze było poukładane. W pewnym momencie jego oddanie sztuce odbiło się na jego małżeństwie.
Czesław Niemen stracił dach nad głową
Czesław Niemen związany był z klubem Żak. To właśnie tam poznał Helmuta Nadolskiego, który w późniejszym czasie został cenionym kompozytorem i wybitnym kontrabasistą. Połączyła ich nie tylko miłość do muzyki. W swoich wspomnieniach Nadolski zaznaczył, że wraz z Niemenem przeżył naprawdę trudne chwile.
Żona wyrzuciła Cześka z domu, bo chciała, żeby do normalnej roboty poszedł, i zaczął wreszcie zarabiać. Mnie akurat też wywalili z domu, bo uparłem się, że będę grał jazz. I tak się zbliżyliśmy. Były wspólne rozmowy o poezji, filozofii, muzyce. Okazało się, że jesteśmy niemal we wszystkim zgodni. Było to dziwne, bo ja, jak wszyscy jazzmani, byłem rozrabiaką, a on odwrotnie – spokojny i tajemniczy, nie pił, nie palił. Razem jeszcze wtedy nie graliśmy, bo przecież ja grałem jazz, a on te swoje bossa novy, fantastycznie zresztą. Ciężko było. Spaliśmy gdzie popadnie, przeważnie w piwnicach Żaka. Ten, który miał na jedzenie, dzielił się z drugim. Czesiek łapał każdą pracę – w nocy worki w porcie nosił, stroił fortepiany. On wszystko potrafił. Kiedyś uszył dla mnie spodnie - wspominał cytowany przezMuzeumjazzu.pl Nadolski.