“Coraz więcej osób leczy się psychiatrycznie”. Pracownik TVP do bólu szczery. Jak mogli pracować w takich warunkach?
Przez ostatnie kilka lat Telewizja Polska i inne media publiczne były silnie powiązane z partią rządząca. W tym czasie w mediach społecznościowych niejednokrotnie prawdziwą furorę robiły „paski” pojawiające się w „Wiadomościach”. Jeden z ich autorów ujawnił kulisy pracy w TVP.
Były pracownik TVP ujawnił, kto tworzył tekst „pasków”
Jedną z osób, które w ostatnich latach były odpowiedzialne za tworzenie napisów pojawiających się na ekranie TVP Info, był Bartosz Gonzalez. Mężczyzna ujawnił w rozmowie z „Wirtualną Polską”, jak wyglądały kulisy pracy w Telewizji Polskiej .
Jak mężczyzna podkreślił w rozmowie – to, co popularnie nazywa się „paskami” to w rzeczywistości „belki” , które w przeciwieństwie do „pasków” są grubsze, lepiej widoczne, a także często mają czerwone tło. I choć on sam pracował nad „belkami”, ich treść była narzucana przez dyrekcję. Pracownicy jedynie mieli umieszczać je na ekranie, nie mając żadnego wpływu na ich treść.
Przebojem od zawsze był tekst o imprezie sylwestrowej TVP. Że była najlepsza na świecie. To było tak głupie, że po tym, jak kilka razy pojawiło się na ekranie, sama dyrekcja kazała to skasować. Wśród moich „pasków” był też: „Trump wygrał”, mimo że wszystkie inne telewizje pokazywały, że wygrał Biden. Takie było polecenie od dyrektora i trzymałem to na antenie do odwołania. Trudno, polecenie to polecenie. Wszystko, co się ukazuje na antenie na belce, musi mieć akceptację, również zdjęcie belki z anteny musi być na polecenie.
Były pracownik TVP ujawnił, jakie kary obowiązywały, za niewykonanie poleceń
Były pracownik TVP ujawnił, że treści ustalonej przez dyrektorów nie można było zmienić , niezależnie od tego, czy miała ona trafić na belki, czy paski. Do tego stopnia, że nie można było zmienić nawet przecinka, czy zauważonego błędu. Kara za wprowadzenie jakikolwiek poprawek mogła być bowiem bardzo surowa. Jak ujawnił Bartosz Gonzalez, wśród najczęściej pojawiających się sankcji znajdowało się zawieszenie, w czasie którego nie przychodziło się do pracy, a co za tym idzie, nie otrzymywało wynagrodzenia i dyżur za „złotówkę”, czyli często wielogodzinną pracę, za którą dostawało się jak najniższe wynagrodzenie .
[Nie mieliśmy, przyp. red.] absolutnie żadnego [wpływu na treść, przyp. red.]. Nie można tam zmienić nawet przecinka, nie można zrobić żadnej adiustacji. Czasem zdarzały się nawet błędy stylistyczne czy wręcz ortograficzne. (…) Przepisywaliśmy tak, jak nam podawali. Musieliśmy – każda zmiana, zwłaszcza taka, która się nie spodobała, mogła się skończyć karą.
ZOBACZ TEŻ: TVP Info zniknęło. Na innym kanale dziennikarz TVP zaczął krzyczeć, nagle zdjęli go z anteny
Były pracownik ujawnia prawdę o pracy w TVP
Były pracownik TVP ujawniła także w rozmowie z „Wirtualną Polską”, jak wyglądała codzienną atmosferą pracy w telewizji publicznej. Jak zdradził, miało się wrażenie, że wiele nowo zatrudnionych osób nigdy wcześniej nie miało styczności z pracą w telewizji. Bartosz Gonzalez dodał także, że jeśli ktoś protestował, to po cichu, między kolegami, ponieważ straszenie zwolnieniem nie było niczym niecodziennym. Mężczyzna odniósł się także do tematu trwającego w ostatnich dniach protestu w TVP .
To może zabrzmieć zaskakująco, ale w kuluarach TVP na porządku dziennym są żarty z PiS-u, kpiny z dyrekcji. Musi być jakiś wentyl, bo ludzie tam wymiękają. Coraz więcej osób leczy się psychiatrycznie. Cynizm ma swoje granice. Wydaje mi się, że to jest już taki moment, że TVP Info nie da się zreformować. Nie da się zbudować niczego nowego mając na pokładzie balast w postaci ludzi, którzy tam wciąż pracują. Zwłaszcza dziś, po bezprecedensowym włączeniu się w bieżącą politykę – bo przecież czym innym był protest w obronie TVP, zorganizowany przez samych ludzi z TVP? Publiczne medium protestujące przeciwko demokratycznie wybranej władzy? To jest absurd i niewyobrażalne naruszenie wszystkich zasad. To miejsce trzeba wyczyścić do piwnic i zbudować kompletnie od nowa.
Myślę, że gdyby ludzie z TVP Info mieli dokąd odejść, w ciągu kilku godzin nikt by tam nie został poza kierownictwem. Bronią się, bo nie mają wyjścia.
Źródło: Wirtualna Polska