Co się dzisiaj dzieje z mamą Madzi? Kiedyś sprawą kobiety żyła cała Polska
Mama Madzi — choć wielu twierdzi, że z macierzyństwem nie ma ona nic wspólnego — przed dekadą usłyszała niepodważalny, ostateczny wyrok. Wiemy, co dziś dzieje się z kobietą, której historią żyła cała Polska.
Zabójstwo własnego dziecka i ukrycie ciała, zaangażowanie służb i całej Polski poszukiwanie „porwanej” córki, kłamstwa, manipulacje faktami, ukrywanie się przed policją — historią małej Madzi i jej matki — Katarzyny z Sosnowca dekadę temu żyła chyba każda osoba w kraju.
Co się dzieje z Katarzyną W.? Mama Madzi 10 lat temu usłyszała wyrok
23 stycznia minie 11 lat od rozpoczęcia sprawy, która przez kilka kolejnych miesięcy dominowała w nagłówkach. Katarzyna W., czyli mama Madzi zgłosiła porwanie swojej sześciomiesięcznej córki. W toku śledztwa najpierw okazało się, że oskarżony mężczyzna, który miał uderzyć ją w głowę i wyrwać małą z wózka jest niewinny.
Później historia zaczęła coraz bardziej staczać się w najmroczniejsze otchłanie. Przyparta do muru przez Krzysztofa Rutkowskiego, matka zeznała, że dziecko wysunęło jej się z kocyka. Sekcja zwłok wykazała jednak, że dziewczynka zmarła wskutek uduszenia a na wcześniej musiała zostać z ogromną siłą ciśnięta o podłogę.
Na procesie jej koleżanka z podwórka opowiadała, że oskarżona wyrwała jej kiedyś ulubioną lalkę z rąk, rozbiła o drzewo i powiedziała, że lepiej niż w mamę, bawić się w pogrzeb. Wreszcie, po licznych rewelacjach, w które wliczała się m.in. jazda konna w bikini, czy taniec na rurze w klubie, 3 września 2013 Katarzyna W. usłyszała wyrok, który uprawomocnił się ponad rok później. Na poczet kary wliczono czas spędzony w areszcie.
Mama Madzi odsiaduje wyrok. Co zmieniło się przez ten czas?
Mama Madzi została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Dekadę ma już za sobą. W mediach krążą wywiady z byłymi współwięźniarkami, które opisywały, jak zabójczyni traktowana jest przez inne osadzone. Wspominały m.in., że W. często potrzebowała obstawy. Była bojkotowana i poniżana.
Ona sama w rozmowie z „Super Expressem” zdradzała, że trafiwszy do więzienia, często naumyślnie łamała regulamin i robiła na złość pracownikom. Wyznała też, że z czasem podejście innych kobiet do niej uległo zmianie.
– Jeść mogłam tylko po tym, jak one zjadły. Codziennie to ja sprzątałam… Później, po dwóch-trzech dniach, gdy już się przekonały, że nie mam zamiaru tutaj robić żadnych awantur, normalnie rozmawiałyśmy – twierdziła.
Później nawiązała nawet trwalsze więzi, wymieniała się radami i poglądami z inną więźniarką. Wychodziła na spacery, zaprzeczyła natomiast, jakoby więzienne jedzenie było lepsze niż szpitalne. Zdecydowanie nie została fanką mortadeli, kotletów sojowych i mielonek.
W styczniu tego roku sprawa znów odżyła a w mediach mówiło się, że mama Madzi, która wedle wyroku powinna wyjść z więzienia w 2037 roku może ubiegać się o warunkowe zwolnienie 5 lat wcześniej.
Można powiedzieć, że Katarzyna W. poniekąd dopięła swego — zyskała rozgłos, wzbudziła wokół siebie szum. A kiedy sprawa przycichła — uspokoiła się także sama sprawczyni i, wedle doniesień, ze spokojem znosiła karę. W mediach nie brakuje jednak opinii, wedle których wyrok nie był adekwatny do winy.
Co o tym myślicie?
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
Źródło: Super Express, sosnowiec.naszemiasto.pl, dziennikzachodni.pl
