Z pozoru normalne zdjęcie. Podzieliła się tym, co wydarzyło się po jego zrobieniu, ludzie nie uwierzą
To z pozoru zwykłe zdjęcie. Małżeństwo pozujące do fotografii typu selfie. Oboje są uśmiechnięci, radości. Co może być nie tak? Fakt, iż kobieta, która znajduje się na zdjęciu, tylko udaje, że jest wesoła. Przyznała, co zrobiła po zrobieniu tej fotografii: -Zrobiłam to zdjęcie, a potem wróciłam do codziennych zajęć – płakania w łazience nad zlewem.
Bycie szczęśliwym i uśmiechniętym wśród innych nie musi odzwierciedlać naszych prawdziwych uczuć. Osoby cierpiące na depresję w ten sposób nauczyły się maskować swoje cierpienie. Marta Kleniuk Mędrala, która pozuje na zdjęciu ze swoim mężem, mierzy się z depresją, odkąd skończyła 13 lat.
Uśmiechnięta depresja – dlaczego zdjęcia nie mówią prawdy?
Fotografia, jaką Marta Kleniuk-Mędrala udostępniła na swoim profilu na Facebooku zdjęcie ze swoim mężem z okazji 7 rocznicy ślubu. Oboje są uśmiechnięci. Są szczęśliwi, ale rzeczywistość jest inna niż pokazują do fotografie.
Marta opowiedziała o swoich przeżyciach z depresją w rozmowie z Onetem , wyjawiła, jak długo cierpli na depresję:
– Prowadziłam normalne życie – zaczyna opowiadać Marta. – Praca, dom, obowiązki. Ale kiedy tylko przekraczałam próg mieszkania, zaczynałam ponownie walkę w głowie, która kończyła się praktycznie zawsze tak samo: płaczem w łazience. To prowadziło do myśli samobójczych. Rano „zabawa” zaczynała się od nowa – wspomina gwiazda.
Te objawy pojawiły się wcześnie, gdy kobieta miała 13 lat. Nikt jednak nie chciał uwierzyć, że jest naprawdę chora, dlatego przyjęła sposób, by udawać szczęśliwą:
– Zaczęłam po prostu się uśmiechać, a w środku umierać. Robiłam to, co chcieli inni i mówiłam to, co chcieli inni. Uśmiechałam się i jednocześnie milczałam – opowiada kobieta.
Uśmiech jako obrona
Uśmiech kobiety był tylko odruchem obronnym, maską, którą ludzie w depresji zakładają zawsze gdy mają kontakt ze światem zewnętrznym:
– Na pierwszy „rzut oka” nie można dostrzec objawów. Takie osoby przeważnie w swoim otoczeniu nakładają tzw. maskę uśmiechniętej, pozytywnej osoby. Są pomocne, wywiązują się z powierzonych im zadań, w swoich pracach zostają “pracownikami roku”, bywają duszą towarzystwa. Lecz kiedy wracają do domu, zdejmują maskę, zatapiając się w otchłani swoich trosk i smutków, o których istnieniu nikt nie ma pojęcia – wyjaśnia w rozmowie z Onetem, Magdalena Kowalska-Herdzik, psycholog kliniczny i psychoterapeuta.
Depresja uśmiechnięta jest więc bardzo niebezpieczna. Osoba, która na nią choruje, sprawia wrażenie bardzo szczęśliwej osoby, jej życie zawodowe i prywatne jest poukładane. Jednak wewnątrz, lub gdy zostaje sama, przeżywa napady potwornego smutku, które prowadzą do chęci samobójstwa, okaleczania się, szukania sposobu, by dać uciec emocjom.
Marta przyznaje, że codziennie planowała swoją śmierć i pogrzeb:
– Już sama myśl o tym sprawiała, że było mi nieco lżej na tym świecie, który i tak za chwilę miałam opuścić. Codziennie powtarzałam sobie: w każdej chwili mogę odejść, ale dzisiaj jeszcze poczekam, może coś się zmieni. To mi uratowało życie. Teraz spójrz jeszcze raz na zdjęcie – czy podejrzewałbyś, że ta uśmiechnięta dziewczyna chce się zabić? – mówi Marta.
Depresja to poważna choroba. Osobie chorej nie pomagają słowa: inni mają gorzej, weź się w garść albo nie użalaj się nad sobą. Dojmujący smutek i bezsilność prowadzą do najgorszego. Depresja uśmiechnięta jest gorsza od depresji zwykłej, przede wszystkim dlatego, że chorujące na nią osoby mają więcej energii, motywacji, by odebrać sobie życie, choć nikt wokół tego nie dostrzega.
W istocie, gdy na jaw co jakiś czas wychodzi, że sławne osoby, które mają wszystko i są zawsze uśmiechnięte, poważnie chorują na depresję, nikt nie może uwierzyć. To choroba, która może dopaść każdego z nas.
Zobacz zdjęcie:
Marta chce uświadomić społeczeństwo o różnych obliczach depresji. Nie zawsze to, że ktoś jest uśmiechnięty oznacza, że naprawdę jest szczęśliwy.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Zenek Martyniuk przekazał przykrą wiadomość. Do końca miał nadzieję
- Niektórzy nie będą wliczani do limitu pięciu osób na imprezach. Wystarczy jedna rzecz
- Poszła na manicure. Kosmetyczka zobaczyła jej paznokcie i odmówiła wykonania usługi
źródło: onet.pl