Zagrał Franciszka Dolasa w „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”. Marian Kociniak zmarł miesiąc po ukochanej żonie
Franek Dolas vel Grzegorz Brzęczyszczykiewicz z kultowej produkcji Tadeusza Chmielewskiego „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” od ponad 50 lat pozostaje jedną z najbardziej charakterystycznych postaci polskiego kina. Odtwórca roli – Marian Kociniak zdobył dzięki niej niezwykłą popularność. Mimo to jego życie – tak zawodowe, jak i prywatne – nie należało do bezproblemowych.
„Jak rozpętałem drugą wojnę światową” i legendarny Franek Dolas
Mimo że Marian Kociniak debiutował na scenie jeszcze w 1958 roku, zaś przez ponad dekadę, która upłynęła do premiery produkcji o przygodach Dolasa zagrał kilka ról w filmach i serialach, to właśnie rola kultowego Franka przyniosła mu największą rozpoznawalność .
Niewielu wie jednak, że nie on był pierwszym kandydatem do wykreowania postaci. W wywiadzie-rzece reżyser „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” przyznał bowiem, że pierwotnie w roli tej widział Wojciecha Młynarskiego.
– Miałem już właściwie podpisywać z nim umowę, ale wtedy zaczęły się we mnie rodzić pewne wątpliwości – stwierdził.
Mimo że rola Franek Dolas okazał się niezwykłym sukcesem, samego Kociniaka określano zaś mianem „aktora totalnego”, nigdy nie otrzymał on już roli, która mogłaby zdystansować popularność Franka .
Marian Kociniak. Doświadczony przez los
Również życie prywatne aktora nie należało do kategorii „usłanych różami”. Kociniak nie ukrywał, że miewał problemy z alkoholem oraz hazardem.
– Jak piję, to piję, jak palę, to palę, a jak gram, to gram – powiedział w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”.
Artysta przeżył także śmierć najbliższych – ojca, który przegrał walkę z nowotworem kręgosłupa, matki, która nigdy nie poradziła sobie ze stratą męża i zmarła niedługo po nim oraz brata, który zatruł się tlenkiem węgla. Sam Kociniak także przeżył pożar, w którym stracił prawie cały dobytek.
W znoszeniu przeciwności losu przez lata pomagała mu jednak ukochana żona – Grażyna, z zawodu montażystka. Jak sam twierdził – dbała o wszystko.
– Ona jest moim cenzorem najlepszym, ona mi mówi, co sknociłem, ona mówi mi, co zagrałem dobrze – mówił.
Żona artysty zmarła w lutym 2016 roku po długiej walce z chorobą. Kociniak przyznał po jej śmierci, że „nic nie trzyma go już przy życiu”. Sam odszedł zaledwie miesiąc po niej – 17 marca 2016 roku. Oboje pochowani zostali na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie.
Źródło: Gazeta.pl
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
1.
Media nieoficjalnie: Nowe obostrzenia w Polsce możliwe od 1 grudnia
2.
Pilny apel Mikołaja Roznerskiego. Od rana prosi o wsparcie: „Jeżeli jesteście w jakiś sposób w stanie pomóc”
3.
„Milionerzy”: Odpadła na pierwszym pytaniu, chodziło o lód. „Emocjonalnie ją to przerosło”