Wypadek na koncercie Guns N’ Roses. Kobieta została uderzona mikrofonem w twarz
Nikt nie spodziewał się, że popularna, koncertowa tradycja będzie miała tak bolesny finał. Podczas występu Guns N’ Roses, miał miejsce poważny wypadek. Skończyło się krwią i purpurowymi sińcami na całej twarzy.
29 listopada legendy rocka zawitały do miasta Adelaide w Australii. Ze sceny zabrzmiały największe hity, takie jak „Welcome to the Jungle”, „Don’t Cry”, czy „Paradise City”. Koncert w mig znalazł się na ustach całego świata. Niestety — w niezbyt pozytywnym kontekście.
Bolesny wypadek na koncercie Guns N’ Roses. Fanka pokazała posiniaczoną twarz
Koncert w Adelaide zgromadził pod sceną ok. 270 tysięcy fanów. Powrót na scenę Duffa McKagana i Slasha w 2016 roku przyniósł „Gunsom” kolejny, gigantyczny skok popularności, a wierni słuchacze odmłodnieli o 20 lat, oglądając nowe nagrania z koncertów.
Nikt jednak nie spodziewał się, że uhonorowanie liczącej sobie całe dekady tradycji wokalisty Guns N’ Roses, związanej z ostatnim numerem, zakończy się bólem i obrażeniami twarzy. Podczas piosenki „Paradise City” Axel Rose, jak zwykle, cisnął mikrofonem w publiczność, dając fanom możliwość złapania unikatowej pamiątki.
Nieoczekiwaną „pamiątkę” dostała jednak fanka, Rebecca Howe. Kobieta pokazała się po koncercie. Pod oczami miała wielkie sińce a nos nosił ślady złamania. W rozmowie z australijską stacją Network 10 opisała, co czuła w tym feralnym momencie.
– Mój nos eksplodował. Miałam wrażenie, że zderzyłam się z pędzącą ciężarówką. Schyliłam głowę, ukryłam twarz w dłoniach i myślałam „Boże, twarz mi się zapadła, mam złamany nos!” […] Widziałam, jak [Axel] rzuca, ale nie widziałam, że [mikrofon] leci w moją stronę. Byłam oślepiona światłami i w ogóle. Gdyby uderzył mnie w oko — straciłabym je.
Axel wydał oświadczenie po pechowym koncercie. Wokalista Guns N’ Roses dziękuje za zrozumienie
Pojawiło się także oświadczenie od samego „sprawcy”. Rose podkreślił, że kultywuje tradycję od 30 lat i był przekonany, że wszyscy fani o nim wiedzą i doskonale się bawią, wyciągając ręce po mikrofon.
– Dotarły do mnie informacje, że fan mógł ucierpieć w Adelaide, prawdopodobnie uderzony przez mikrofon pod koniec występu […] Oczywiście nie mieliśmy zamiaru nikogo skrzywdzić — na żadnym z koncertów. Rzucając mikrofonem pod koniec występów przez ponad 30 lat, byliśmy przekonani, że jest to znany wszystkim rytuał, a fani dobrze się bawią, mając możliwość złapania go – oświadczył i podziękował wszystkim, którzy rozumieją jego punkt widzenia.
Nie jest to co prawda pierwszy przypadek uszkodzenia ciała podczas kultywowania uwielbianego performansu Guns N’ Roses. W 2013 roku pewien mężczyzna także miał dostać w twarz rozpędzonym w powietrzu mikrofonem.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
- Odetchnij w końcu pełną piersią. Znamy sprawdzone sposoby
- Nie jedz tego wieczorem. Jeśli się zapomnisz, możesz mieć problemy ze snem
- „Muszę być przy nim”. Joanna Koroniewska w ostatniej chwili wszystko odwołała. Poinformowała o chorobie dziecka
Źródło: Pomponik