Wymagania, które postawił ksiądz, jeżą włos na głowie. „Umiarkowana temperatura, transport” to początek
Okres poświąteczny to wciąż dla wielu osób czas oczekiwanie na tzw. Kolędę. Wierni przyzwyczaili się już do kopert, tymczasem w jednej z polskich parafii ksiądz zadziwił parafian wysyłając im całą listę wymagań. Odpowiednia temperatura to nie wszystko.
Dawniej wizyty duszpasterskie odbywały się po święcie Trzech Króli i w większych parafiach trwały aż do wiosny. W ostatnich dekadach bardziej rozbudowane parafie zaczęły organizować kolędę nawet w październiku, jednak wszystko przerwała pandemia. Teraz duchowni znów mogą ruszyć na ulice.
Ksiądz wysłał wiernym listę wymagań na kolędę. Zażądano nie tylko odpowiedniej temperatury
Ewolucja świątecznego kolędowania w ostatnich latach wydaje się przyspieszać. W maju 2019 roku mieszaninę rozbawienia i zdumienia wywoływały przypadki, w których mówiło się o wizytowaniu duszpasterskim z terminalem płatniczym.
W tym roku zaś mieszkańcy jednej z podkarpackich parafii przeżyli niemały szok, kiedy z plebani wyszedł do nich jasny komunikat. Ksiądz wyliczył, jakie warunki powinien spełnić gospodarz, przyjmujący duchownych. Zaskoczony parafianin skontaktował się w tej sprawie z „Gazetą Wyborczą”.
– Księża w Czudcu zaś domagają się, aby na początek każdego dnia kolędy podstawić samochód po księdza, tak samo po zakończeniu dnia kolędowego, aby go odwieźć do probostwa. Ponadto do parafian zwrócono się, aby w domach panowała umiarkowana temperatur – wyliczał ze strony internetowej.
Adresat listu nie ukrywał zmieszania i dość bezpośrednio nazwał postawę przedstawicieli lokalnego kościoła. Zauważył, że gdy idziemy do kogoś w odwiedziny, raczej nie powinniśmy przedstawiać mu podobnej listy życzeń. Nie obyło się bez kpiny.
– Uznano by to za impertynencję i chamstwo. Może w przyszłym roku proboszcz zażyczy sobie, aby w domach rozpylano na czas kolędy np. olejek lawendowy? – ironizował.
Zaznaczył też, że według ustaleń Pierwszego Synodu Diecezji Rzeszowskiej z 2004 roku, ksiądz nie może przyjmować ofiar podczas wizyty duszpasterskiej.
– Do tego, że księża często łamią prawo państwowe, już przywykliśmy, ale tego, że łamią prawo nadane przez własnego biskupa, który zabrania przyjmować ofiary w domach, nie rozumiem. Takie zachowania duchownych owocować będą jedynie dalszą ateizacją życia społecznego i budzić niechęć do instytucji Kościoła katolickiego – skomentował.
Ksiądz komentuje wymagania podczas kolędy. Nie widzi w nich nic złego
„Gazeta Wyborcza” skontaktowała się nawet z proboszczem parafii pw. Świętej Trójcy w Czudcu. Mężczyzna stwierdził, że wymagania nie są wygórowane, popierając doświadczeniami z przeszłości. Chodząc po przegrzanych domach w innej parafii, on i inni księża dorobili się choroby.
Nie jest to jednak pierwsza sytuacja, w której wymagania duchownego są komentowane w mediach. Nagranie, w którym ksiądz przedstawia parafianom swoje żywieniowe preferencje oraz prosi o podwiezienie na wizytę duszpasterską, w grudniu stało się prawdziwym hitem sieci.
Duszpasterz jednej z parafii na Śląsku nie tylko zażądał podstawienia samochodu po siebie i ministrantów 10 minut przed kolędą i odwiezienia — określił też preferencje żywieniowe i dietetyczne, zaznaczając, że nie z każdym uda się mu zjeść.
Artykuły polecane przez redakcję Lelum:
Źródło: Gazeta Wyborcza, Interia